Recenzja

Informacja

Ten artykuł wymaga edycji, aby być zgodnym z nowymi zasadami SquareZone. Obecna wersja zostanie wkrótce dostosowana do standardów.

Square-Enix, firma o której mówi się, że zbezcześciła serię Final Fantasy i inne produkcje zamieniając je w niegrywalne crapy, wydaje długo oczekiwane Dragon Quest IX. To smutne wprowadzenie uzmysławia mi, jak wielkie przerażenie mnie ogarnęło, ale może i dało też nadzieję, że tym razem nie będę musiał się wstydzić za ich samych. Jednak moje myśli dalekie są od optymizmu jeśli chodzi o końcową ocenę. Na pewno każdemu nasuwa się pytanie dlaczego po świetnej 8-ce firma postanowiła wydać ich najlepszy produkt na przenośnej konsoli, która potrafi co najwyżej wygenerować grafikę pokroju PSX czy Nintendo 64. Co ich podkusiło, żeby IX już na starcie wyglądała gorzej niż DQ7 z 2000 roku? Gra jest dość surowa, modele postaci są niekiedy zniekształcone i pokryte niepokojąco niską rozdzielczością tekstur. Brzydkie są nawet czcionki, które niepotrzebnie komplikują czytanie. Oczywiście mógłbym podejść do gry tak z marszu, bez żadnych porównań z poprzedniczkami, opisać swoje przeżycia mając na uwadze możliwości DSa, ale po prostu nie mogę. Nie mogę zapomnieć ile godzin siedziałem nad wcześniejszymi wersjami, jak bardzo chciałem zobaczyć coś lepszego, a nie wracać do czasów z epoki 16/32 bitów. Autorzy niech się wstydzą, pomysłodawcy wytłumaczą, a gracze sami ocenią czy było warto.

Jedną z najbardziej chwalonej funkcji w "DQ9" jest możliwość całkowitego dostosowania wyglądu bohatera. Myślę, że "całkowicie dostosować" jest trochę na wyrost. Podszedłem do gry oczekując czegoś podobnego do systemu projektowania ludzików pokroju Mii. Stwierdzam jednak, iż zestaw 10 wstępnie zaprojektowanych twarzy i 10 fryzur na krzyż daje mieszane uczucia. Ilość opcji jest w tym przypadku bardzo ograniczona. Z tego co wiem to DS jest wystarczająco silny, aby obsłużyć więcej dodatków. Efektem ubocznym jest dla mnie brak jakichkolwiek wzmianek co do różnorodności doboru kompani, nie zmienia to wypowiedzi bohaterów. Jak nie odezwali się na początku gry ani słowem, tak grobowym milczeniem zakończyli swój żywot.

Z drugiej strony, dźwięk jest klasycznym odzwierciedleniem prostoty serii Dragon Quest. Wiele znanych utworów muzycznych można usłyszeć po raz kolejny, uzupełnianych przez różne, chwytliwe mniej lub bardziej, tony. Żaden z nich nie ma symfonicznej ścieżki dźwiękowej i niezapomnianych motywów charakterystycznych dla poprzednich wersji, ale przynajmniej nie są one nieprzyjemne. Efekty dźwiękowe są znośne, brzmienia zgrywają się z całością, jednak niestety, aranżacja jest niemal żywcem wyjęta z gier pokroju aplikacji z iTunes za $1.99.

Dragon Quest 9 ma swoją historię. Jednakże każda opowieść, nawet o wielkim potencjale, może być zaprzepaszczona. Gra zaczyna się dość intrygująco. Nasz cichy bohater nie jest zwyczajną postacią, ale anielskim opiekunem śmiertelników znanym jako celestrian. Te uskrzydlone anioły - stróże przebywają w niewidocznym dla ludzi obserwatorium między niebem a ziemią, skąd mogą czuwać nad śmiertelnikami i czerpać wdzięczność za ich dobre uczynki. W wykonywaniu tych ofert, celestrianie mają nadzieję, że pewnego dnia, Yggdrasil, ich święte drzewo, przyniesie owoce i będą mogli wrócić do Nieba, aby zamieszkać wraz z Bogiem. Po krótkim prologu, w którym gracz jest "prowadzany za rączkę", gra wprowadza w mechanizm poruszania się po lokacjach. Szybko jednak sanktuarium upada wysyłając owoce i celestrian do królestwa śmiertelników. Wkrótce po tym wydarzeniu, nasz bohater budzi się już na ziemi, bez swoich skrzydeł i aureoli. Tak więc wyrusza na poszukiwania, aby znaleźć sposób, by powrócić do obserwatorium i odzyskać swoją prawdziwą postać.

W założeniu DQ9 mógłby mieć niesamowicie trzymającą w napięciu narrację. Niestety, w pierwszej połowie gry, rozgrywka przypomina bardziej historię głównego bohatera anime "Pokemon" wędrującego z miasta do miasta, pomagającego w rozwikłaniu jakiegoś problemu, dostającego w zamian nie odznakę, a owoc z drzewa życia. Podczas gdy pradawne zło jak zwykle chce przejąć władzę nad światem, historia daje nam ponownie w kość. Autorzy rezygnują z zaskakującej fabuły na rzecz ratowania świata, że nie widzą logicznego wyjścia z niedorzecznej opowiastki. Raz kogoś uratujemy, raz w czymś pomożemy, a w nagrodę dostaniemy oczywiście to co chcemy, czyli "nieoczekiwanie" nasz owoc. Ładnie dziękujemy i kierujemy się w stronę następnego miasta. Znowu robimy swoje i tak w kółko. Po 20 godzinach ogarnia nas co najmniej lekka irytacja. I niestety nie ma rozwoju postaci. Nasza wesoła kompania nigdy się nie odezwie, nigdy nie wypowie ANI SŁOWA. Jedynie wróżka Stella powie nam, gdzie mamy się udać i co zrobić. Dodam, że jest to najbardziej denerwująca postać z całej serii DQ.

Zamiast wczuć się w klimat smoczej sagi, gracz niepotrzebnie zostaje wciągnięty w wir typowych dla MMORPG wydarzeń. 100 różnych NPC z niebieskimi dymkami nad ich głowami utwierdza mnie w przekonaniu, że seria nie idzie w dobrym kierunku. Poboczne questy może same w sobie potęgują chęć zagrania, ale niektóre mają tak mały wgląd w świat gry, że nadają jej sztuczne tempo. Jest to bardziej błąd gry niż wada DQ9. Questy nic nie wnoszą, są jedynie taką "zapchajdziurą", zaraz po nie do końca, przemyślanej fabule.

Przejście całej gry zajęło mi przeszło 70 godzin. Po drodze straciłem sporo czasu na poszukiwaniu nieistniejących tajemnic i mało znaczącej alchemii. Z czasem doszedłem do wniosku, że straciłem kawałek swojego życia i żałuję, że wpadłem na tak głupi pomysł by przechodzić grę w 100%. Jednak warto byłoby zwrócić uwagę na niektóre elementy, które nieszczególnie przypadły mi do gustu. Zatem DQ9 obejmuje klasy rozwoju postaci. Wydaje się, że każdy Dragon Quest zawiera pewien rodzaj specyficznego levelowania, jednak system jest mniej przyjemny niż był kiedyś. Byłem niemile zaskoczony, gdy odkryłem, że każda klasa dla każdej postaci musi być wypoziomowana oddzielnie. Chociaż postacie zachowują wszystkie zdolności w innych klasach, postać, która jest nowością w danej klasie zaczyna się na poziomie 1 i przechowuje tylko wcześniej zdobyte "umiejętności", nie czary. Statystyki zdobyte w każdej z klas nie mają wpływu na dalszą grę, więc zmiana klasy postaci z np. Warrior Mage na inną nie trzyma się kupy. Jeszcze bardziej frustrujące jest to, że tylko podstawowe klasy są widoczne od samego początku. Klasy zaawansowane zamiast starać się być widocznymi dla gracza, są dostępne po wykonaniu określonych zadań dla poszczególnych NPC. Te szczególne zadania wymagają od gracza, aby np. zabił potwora X techniką Y. Są tak irytujące i nudne, że przyznaję się, iż zostawiłem kilka nieodblokowanych klas, tylko dlatego, że nie chciałem już sztucznie wydłużać czasu gry. Następnie Alchemia. W porównaniu do "Dragon Quest 8" już nie jest tak ciekawie. Podczas gdy "8" przedstawiła jasno mechanizm działania i bardzo dobrze jej to wyszło, "DQ9" bierze go nad wyraz ekstremalnie, dodając setki przedmiotów do listy receptur, z których wiele wymaga składników. Mogą one być rozsiane po świecie ale gdzie dokładnie, nie wiadomo. "Rozmnażanie" jest przypadkowe, więc podróż po dany składnik może zakończyć nasze poszukiwania na niczym. System alchemii w "Dragon Quest 8" był wyważony, dość subtelny, większość składników było rozsądnie ulokowanych. W "DQ9", przypomina mi on bardziej system znany z "Monster Hunter", gdzie całkowicie dominuje przypadek, a system w pełni opiera się na losowych algorytmach. Walk jest sporo a pieniędzy adekwatnie mniej. To sprawiło, że bardzo trudno jest sobie pozwolić na dobry sprzęt, a tym bardziej zakupić coś co byśmy chcieli. W późniejszych sklepach stanowi to ogromny problem. Pozostaje tylko żmudnie levelować drużynę i szukać pieniędzy, bo tych jest zawsze za mało.

Mimo lekkiego smutku, a może i rozpaczy "DQ9" faktycznie dodaje kilka dobrych elementów do gry. Dobrym dodatkiem jest fakt, że wszyscy wrogowie są teraz widoczni na mapie (ale nie na morzu). Ci słabsi wrogowie uciekają przed nami, inni często sami szukają zaczepki. To bardzo fajne, że można zwiedzić już wcześniej ograne lokacje nie walcząc z nic nieznaczącymi potworkami. Innym dobrym dodatkiem do formuły Dragon Quest jest zastosowanie w grze mapy. Górny ekran DS'a cały czas wyświetla mapę okolicy. Może ona być niezwykle przydatna do wytropienia składników alchemicznych czy dojścia z miejsca na miejsce. Oczywiście byłoby znacznie przyjemniej jeśli można by było dopisać na mapie nasze notatki, jak w Legend of Zelda: Phantom Hourglass. Jednak biorąc pod uwagę dużo dobrych mechanizmów deweloper, znany z ciekawych rozwiązań, Level 5 jest na dobrej drodze by kiedyś jego produkt był godny pochwały. Ciekawym aspektem jest zbieranie mini medali, specjalne wstawki filmowe, skrócenie do minimum na korzyść gry lochów i zamczysk, czy turowy, ale urozmaicony system walk.

Na koniec dodam, że "Dragon Quest 9" to doświadczenie bolesne. Spodziewałem się kolejnego arcydzieła. Seria już dawno przeze mnie chwalona sprzedała się pokusom online, czy multi-player'a. Jest to jedna z najgorszych gier w serii... ale to jeszcze nie sprawia, że jest to aż tak strasznie zepsuta. Fani DQ nie powinni unikać 9 jak ognia, ale dla zwykłych graczy nie ma nic nowego do zaoferowania. Młodszym graczom polecam rewelacyjną ósmą część. Niestety 9 wyrywa się lekko powyżej progu przeciętności.

add2d26+Magazyn Famitsu ocenił DQ 9 dając 40/40. Nie chcę mi się wierzyć, że autorzy nie wywierali wpływu na tak skrajnie idealną ocenę. Ale w końcu to tylko biznes. Ogromny hype, agresywna kampania, w końcu pieniądz robi swoje. Może sukces DQ 9 wreszcie naprawi nadszarpnięty wizerunek Square Enix. A fani niech czekają na kolejną część, oby tym razem na domową konsolę.

Plusy
  • widoczni przeciwnicy
  • auważalna zmiana ekwipunku
Minusy
  • zmarnowana fabuła
  • nierozmowni towarzysze
  • uboga ścieżka dźwiękowa
  • nietrafiony design
  • mimo ogromu pusty i nudny świat gry

Statystyka

  • Data publikacji:
  • Autor: add2d2
  • Artykuł czytany: 4353
  • Głosy oddane: 8
  • Średnia ocen: 3.2

Komentarze (1)

Gość ~ 01 stycznia 2012, 14:42
http://www.gamefaqs.com/ds/937281-dragon-quest-ix-sentinels-of-the-starry-skies/critic Jak widać nie tylko Famitsu wystawiło tej grze wysoką ocenę, Square musiało się chyba nieźle wykosztować, by ich gra dostała takie oceny ;), widocznie autorowi powyższej recenzji Square nie przelało ani złotówki

Łukasz

Dodaj komentarz

Wpisz treść komentarza w opowiednim polu. Pamiętaj, że HTML jest niedozwolony.

Niezarejestrowani użytkownicy uzupełniają również pole autora.

Konieczna jest również weryfikacja niezalogowanych użytkowników.

Wypowiedzi obraźliwe, infantylne oraz nie na temat będą moderowane - pisząc postaraj się zwiększyć wartość dyskusji.