Wczoraj o północy zakończyła się ostatnia walka z trwającego ponad 2 miesiące turnieju Hero Cup 2011. Pojedynki były zacięte, oponenci mierzyli się nienawistnym wzrokiem, a fani kibicowali z jeszcze większym zapałem niż rok temu. Teraz bohaterowie mogą już odpocząć, pomijając tych kilku, którzy wciąż jeszcze świętują z powodu osiągniętego w konkursie sukcesu.
W emocjonującym finale stanęli przeciwko sobie dwaj przyjaciele, obaj doskonale wyszkoleni w sztuce władania mieczem trzykrotnie cięższym od nich samych. Wynajęta przez nas firma sprzątająca do dziś próbuje przywrócić porządek w miejscu, w którym doszło do tej wiekopomnej walki. Mówię wam, oko nie nadążało za ich ruchami, iskry leciały ze ścierających się Buster Swordów, wszędzie dookoła fruwały szczątki porąbanego betonu i ogniste kule. Gdy opadł kurz, po arenie pozostało tylko gruzowisko, pokryte warstwą popiołu i lakieru do włosów. Zack Fair wyszedł z pojedynku zwycięsko, a tłum wiwatował na jego cześć. Zwycięzca od razu po walce ruszył opić swój tryumf w jednym z okolicznych pubów, gdzie kibicująca mu grupa śledziła telewizyjną relację z potyczki. Opuścił nas w takim pośpiechu, że nie zdążyliśmy mu przekazać, że jutro użyte na nim zaklęcie wskrzeszające przestanie działać, a jego ciało rozsypie się w proch. Cóż, przynajmniej odejdzie szczęśliwy.
Cloud Strife przyjął porażkę z typową dla siebie znudzoną obojętnością. Pieniądze, które otrzymał za osiągnięcie drugiego miejsca, przeznaczył na paliwo do swojego motocykla, a przy dzisiejszych cenach benzyny i tak nie starczyło mu na zatankowanie do pełna. Pojechał gdzieś na południe, najpewniej po to, żeby na wysokim biegu poczuć wiatr we włosach przy puszczonym z iPoda japońskim rocku. Znając stan naszych dróg pewnie nie będzie mu dane tego doświadczyć przynajmniej do niemieckiej granicy.
Brązowy medal przypadł Balthierowi, podniebnemu piratowi z Ivalice. Nieobecność Zacka i Clouda sprawiła, że to on właśnie był gwiazdą bankietu, który zorganizowaliśmy następnego dnia w ramach uroczystego zakończenia turnieju. Udzielił wywiadów dla "Gali" i "Życia na Gorąco", rozdawał autografy piszczącym fankom, a wieczorem biesiadował w towarzystwie kilkunastu pięknych, skąpo odzianych kobiet, których personaliów nie udało nam się ustalić. Opuścił imprezę późno w nocy, nagle i bez zapowiedzi, odlatując z dachu naszego firmowego budynku swoim samolotem. Niedługo później usłyszeliśmy o tym, że kilka z biorących udział w bankiecie niewiast straciło w zagadkowych okolicznościach swoją kosztowną biżuterię. Dochodzenie w tej sprawie wciąż trwa.
W imieniu redakcji serwisu dziękuję wszystkim za aktywne uczestniczenie w tej zabawie. Jak zwykle zauważyliśmy zarejestrowanie się sporej ilości nowych użytkowników i mamy nadzieję, że zostaną oni z nami na dłużej. Za rok czeka nas kolejny SZ Cup, w którym tym razem po raz kolejny wybierać będziemy najbardziej lubianą i najatrakcyjniejszą bohaterkę gier Square Enix'u.
Komentarze (4)
Dodaj komentarz
Wpisz treść komentarza w opowiednim polu. Pamiętaj, że HTML jest niedozwolony.
Niezarejestrowani użytkownicy uzupełniają również pole autora.
Konieczna jest również weryfikacja niezalogowanych użytkowników.
Wypowiedzi obraźliwe, infantylne oraz nie na temat będą moderowane - pisząc postaraj się zwiększyć wartość dyskusji.