Ostatnio w grach panuje moda na łączenie klimatów oraz styli z różnych serii i cyklów. Wbrew pozorom nie chodzi mi tu o tzw. spin-off’y czy crossovery, które zwykle oferują znanych bohaterów wrzuconych do nowego uniwersum, lecz o tytuły starające się oddać pełną synergię wspomnianych elementów bez bezpośrednich zapożyczeń. Jeden z nich to niedawno wydany Fairy Fencer F będący próbą zbudowania czegoś na dorobku sławnego tasiemca Final Fantasy oraz ciepło przyjętej trylogii Hyperdimension Neptunia. W skrócie rzecz ujmując na gościnnych występach w tandemie NIS-Compile Hearts pojawili się panowie kojarzeni (aczkolwiek nie tylko) ze Square-Enix. Czy taki mariaż mógł się udać? Poniżej odpowiemy sobie na to pytanie.
Dodaj komentarz
Wpisz treść komentarza w opowiednim polu. Pamiętaj, że HTML jest niedozwolony.
Niezarejestrowani użytkownicy uzupełniają również pole autora.
Konieczna jest również weryfikacja niezalogowanych użytkowników.
Wypowiedzi obraźliwe, infantylne oraz nie na temat będą moderowane - pisząc postaraj się zwiększyć wartość dyskusji.