Informacja
Ten artykuł wymaga edycji, aby być zgodnym z nowymi zasadami SquareZone. Obecna wersja zostanie wkrótce dostosowana do standardów.
Seria Front Mission, to niemalże taki szlagier Square, jak Final Fantasy. Chociaż seria osadzona jest w zupełnie innych realiach i nie przypomina w żadnym stopniu klasycznego jRPG?a, cieszy się naprawde sporą popularnością, która odbija się chociażby w ilości wydanych gier z tej serii. Front Mission 4 jest dopiero drugą częścią, którą oficjalnie przetłumaczono na język angielski i wydano w Stanach Zjednoczonych. Fani spodziewali się, że oto nadchodzi następca legendarnego Front Mission 3 ze wcześniejszego modelu Play Station. Większość się nie zawiodła, bo gra prezentuje się naprawde świetnie.
Gra, tak jak i wszystkie inne części Front Mission, osadzona jest w naszej rzeczywistości, w okolicach końca XXI wieku. FM4 dzieje się w 2096 roku, 6 lat po wydarzeniach z pierwszej części sagi i kilka lat przed tym, w czym uczestniczyli grający w trzecią część. Zamiast kręcić się w okolicach wschodniej części Azji, gracz przenosi się tym razem do dwóch miejsc na globie, które jakimś cudem zostały oszczędzone przez większe zbrojne konflikty w ostatnich latach ? Europy i Ameryki Południowej. Przebywanie na dwóch tak odległych kontynentach, zapewnia nam nietypowy podział gry na dwa scenariusze, które wykonujemy, przenosząc się co jakiś czas z jednego do drugiego. Pierwszym głównym bohaterem jest Elsa Eliane ? 22 letnia francuska, która opuściła szeregi armii francuskiej, aby przyłączyć się do Naukowego Korpusu Taktyk Pancernych, zwanego Durandal. Ta grupa badawcza, stacjonująca w Wielkiej Brytanii, zostanie wydelegowana do zbadanie tajemniczych ataków na bazy militarne na terenie Niemiec. Po przejściu kilku misji, akcja przenosi się nagle do drugiego z głównych bohaterów ? Darrila Traubela, będącego sierżantem w jendym z amerykańskich oddziałów. Wraz ze swoimi ludźmi trafił do Ameryki Południowej, gdzieś UCS próbowało powstrzymać rewolucyjne zapały gubernatora Diaz?a, chcącego niepodległości dla stanu Wenezueli. Podczas zwiadu, on i jego dwaj przyjaciele ? Chaeffer i Renges ? są świadkami katastrofy samolotu. Ze zniszczonego samolotu udało im się uratować skrzynię wypełnioną złotymi sztabami, wartymi wiele milionów dolarów. Przyjaciele postanawiają wtedy zdezerterować z armii i jak najszybciej wydostać się z Wenezueli, wraz ze znalezioną fortuną.
Ten nietypowy sposób przedstawienia fabuły, to coś, co fani jRPG zobaczyć mogli np. w Suikoden III, czy też SaGa Frontier 2. Dzięki poznawaniu dwóch, odmiennych wątków równocześnie, gracz nie ma okazji znudzić się za szybko fabułą. Pewną atrakcją dla graczy europejskich jest to, że Elsa w swoim scenariuszu odwiedza znaczną część państw starego świata, w tym także Polskę, gdzie pomaga w obronie ośrodka przemysłowego na Śląsku. Mimo to, fani Front Mission 3 mogą się zawieść, jako że fabuła tej części jest o klasę gorsza, chociaż dwuwątkowość ratuje ją nieco.
Grafika jest zdecydowanym plusem całego projektu i widać, że to na nią nałożono największy nacisk podczas tworzenia gry. Płynne poruszanie się Wanzer?ów, walki efektowniejsze od tych ze wcześniejszej części i całokształt wykonany bardzo szczegółowo i miło dla oka. Podczas gry, człowiek nie zauważa nawet pewnych graficznych niedoróbek, jak np. brak cienia po jakiejś stronie budynku, broń przechodząca przez ściany budynków podczas walk, czy też podejrzana ?plastikowość? niektórych elementów gry. Można by też poprawić sposób, w jaki ruszają się twarze bohaterów podczas rozmów (zabolało mnie, jak to pierwszy raz zobaczyłem). Jednakże to, jak wyglądają bitwy, zdecydowanie nadrabia niesmak, jaki można czuć po wyłapaniu tych kilku rzeczy, nad którymi graficy nie pomyśleli lub do których się należycie nie przyłożyli. Wstawki FMV są niestety tylko 2, lecz cała gra pełna jest cut-scenek, które prezentują się momentami nie dużo gorzej. Strzałem w dziesiątke była też stylizacja wszystkich tabelek i ogólnej interaktywności gry, na pierwszą część serii. Nawiązywanie do korzeni zawsze było dobrym sposobem na zadowolenie fanów.
Jeżeli chodzi o oprawę muzyczną, to niestety, FM4 nie może pochwalić się zbyt wieloma dobrymi utworami. Niby dźwiękowcy zrobili OST, który dość dobrze odzwierciedla klimat gry (widać to w szczególności w scenariuszu Darril?a), ale daleko im do geniuszu Nobuo Uematsu, Yasunori Mitsudy, czy Yoko Shimomury. Nie jest to jednak nic zaskakującego, bo z jakichś przyczyn, muzyka w serii Front Mission nigdy nie była specjalnie imponująca, w szczególności dla wybrednych uszu przyzwyczajonych do gier z serii Final Fantasy. W większości są to podkłady do walk, które mi osobiście kojarzą się z amerykańskimi filmami sensacyjnymi heh. Square mogło się tu postarać lepiej.. dużo lepiej. Pochwalić ich jednak trzeba za to, że wszystkie ważne dialogi są mówione, a seiyuu postarali się naprawde nieźle. Elsa mówi z wyraźnym francuskim akcentem, a w słowach Latony wyczuć można słowiańskie zgłoski. Do tego sposób w jaki mówią jest przekonywujący i realistyczny.
System gry to coś pomiędzy tym z Front Mission 3, a tym z pierwszej części serii. Jak zawsze, gra jest turowa, a wszystkie akcje (takie jak chodzenie, czy atakowanie), zabierają nam punkty AP, które odnawiają się na początku każdej kolejki. Poraz kolejny, do walki wystawiać możemy więcej niż 4 wanzery (w tym wypadku 6, ale są misje, gdzie mamy ich więcej). Największą nowością systemową, względem FM3, jest jednak wprowadzenie walki zespołowej, zwanej Link Battle. Funkcja ta sprawia, że kiedy jedna z naszych postaci atakuje wroga, towarzysze stojący w pobliżu będą mogli zapewnić jej wsparcie ogniowe, zwiększając tym samym obrażenia. Naturalnie wróg też może mieć kolegów, którzy odstrzelą się ofensorom i dzięki temu podczas jednej walki, stanąć przeciwko sobie może nawet 8 maszyn. Fani starszych części FM ucieszą się widząc, że do służby wróciły stare modele wanzer?ów, takie jak Zenith, Blizzaia, czy Husky, które zastąpią Zenislev?a i inne futurystyczne (jeszcze bardziej) wersje z Front Mission 3. Ułatwiono zdobywanie umiejętności, które teraz, zamiast długo rozwijać, kupuje się za specjalne punkty, zdobywane po każdej walce. Pojawiło się wiele nowych rodzaji sprzętu, głownie nowe modele Backpack?ów, które teraz zapewnić będą mogły nie tylko przyspieszenie maszyny, czy możliwość używania przedmiotów, ale także zwiększenie zasięgu rakiet, naprawianie uszkodzonych części (tak jak w FM1), a nawet zapewnienie drużynie wsparcia lotniczego. Zmiany z jednej stronie wyszły grze na dobre, ponieważ całość prezentuje się o wiele bardziej widowiskowo, niż którakolwiek z części poprzednich. Niestety, gra staje się przez to dosyć łatwa i bez większego problemu można przejść całą grę, bez straty ani jednego wanzera.
Seria Front Mission od początków swojego istnienia, stawiała głównie na gameplay, niż na zawiłość fabuły. Square postawiło sobie za cel, żeby gra wyglądała realistycznie i efektownie, i żeby gracz dobrze się przy niej bawił. Ten cel zrealizował w pełni i nawet kilka niedoróbek graficznych, nie rzuca się specjalnie w oczy, podczas tych wszystkich wybuchów, wystrzałów i odgłosów pękającej blachy. Fani klimatów fantasy oraz klasycznych jRPG, niech trzymają się z dala od Front Mission 4. Jeżeli jednak chcesz zniszczeń w dobrej, taktycznej oprawie, a do tego jesteś fanem klimatów S-F, lepiej trafić nie mogłeś.
Przynajmniej dobra gra, mogąca rywalizować z poprzednimi odsłonami Front Mission. Bardzo dobra grywalność, niezła grafika i ciekawa fabuła to główne zalety... jest jednak wiele niedopracowanych i przecietnych elementów, które zaniżają troche ocenę. |
Plusy | Minusy | ||
Efektowność | Muzyka | ||
Grafika | Pewne graficzne niedoróbki | ||
Dźwięk i głosy postaci | Niski poziom trudności | ||
System |
Dodaj komentarz
Wpisz treść komentarza w opowiednim polu. Pamiętaj, że HTML jest niedozwolony.
Niezarejestrowani użytkownicy uzupełniają również pole autora.
Konieczna jest również weryfikacja niezalogowanych użytkowników.
Wypowiedzi obraźliwe, infantylne oraz nie na temat będą moderowane - pisząc postaraj się zwiększyć wartość dyskusji.