Recenzja

Informacja

Ten artykuł wymaga edycji, aby być zgodnym z nowymi zasadami SquareZone. Obecna wersja zostanie wkrótce dostosowana do standardów.

Nareszcie nie czuję dejavu

Od pewnego czasu nosiłem się z zamiarem zagrania w grę która miałaby szansę pochłonąć mnie na długie tygodnie, swoją fabułą, ciekawą intrygą i niebanalnymi postaciami. Innymi słowy byłem spragniony jakiegoś RPGa. Zwłaszcza gdy po raz n-ty z rzędu skończyłem Devil May Cry 3, odłożyłem kontroler na bok i rozprostowałem wymęczone kciuki, pomyślałem sobie ?Czas dać wam trochę wytchnienia, a głowa mogłaby od czasu do czasu pomyśleć?. Dziś cieszę się że spośród wielu tytułów wybrałem właśnie SHADOW HEARTS : COVENANT. Dostałem danie jakiego szukałem razem z deserem.

Zacznę od stwierdzenia, że gra jest inna niż pozostałe tego gatunku. Dobra nowina zwłaszcza dla tych którzy mają dosyć zbyt cukierkowych przygód, bohaterów- dzieci, czy grafiki w stylu super-deformed. Tu wszystko jest dużo poważniejsze, bohaterowie w większości są dorośli, mają masę problemów i nic nie jest proste jak w bajkach. Nie uświadczycie tu żadnych Chocobo, Moogle czy innych pokemonopodobnych wytworów ludzkiego umysłu.

Co? Jak? Gdzie? Kiedy? ? czyli co teraz uratuję

Jest to kontynuacja gry Shadow Hearts. Nie miałem przyjemności w nią grać lecz absolutnie nie przeszkadza to w rozkoszowaniu się jej kontynuacją. Wiele rzeczy i faktów opowiedziane jest na nowo i gracz nigdy nie czuje się zagubiony.

Fabuła tej, zajmującej dwa krążki DVD, przygody, przenosi nas na Ziemię do roku 1915. Dotychczas w innych grach broniliśmy różnych miejsc, ratowaliśmy inne planety. Tym razem będzie nam dane zatroszczyć się o świat który bardzo dobrze znamy. Niektórzy z was mogą pomyśleć ? szkoda, bo fajnie byłoby przenieść się w inne światy, w których nie panują ograniczenia i obowiązują inne prawa?. Otóż oznajmiam wam że nie będziecie zawiedzeni. Zwiedzicie niemal całą, ogarniętą I Wojną Światową, Europę oraz część terytoriów Japonii. Lokacji jest bardzo dużo i o wielu z nich słyszeliście a być może nawet tam byliście : Paryż , Florencja czy Petersburg.

Przygodę zaczynacie wykonując ściśle tajną operację wojskową, jako oficer niemieckiego wojska ? Karin Koenig. Podczas gdy niemieckie wojska miażdżą swoich przeciwników i zajmują kolejne terytoria, jedna wioska stawia im opór. Domremy, bo tak się nazywa, nie stanowi żadnego ważnego strategicznego punktu. Dowództwo niemieckie postawiło sobie jednak za punkt honoru opanowanie tego rejonu. Gdy Karin i jej ludzie docierają do kościoła w wiosce......zostają nagle zaatakowani przez.... no właśnie...... przez skrzydlatego demona! Wszyscy żołnierze szybko giną, jedynie Karin zostaje ocalona..... przez demona. Zanim straci przytomność zobaczy tylko jak odchodzące monstrum przemieni się w człowieka.

Potem robi się coraz ciekawiej, pojawia się tajne stowarzyszenie, chcące przejąć kontrolę nad światem, przyjaciele i sojusznicy okazują się wrogami, a nadprzyrodzonych zjawisk jest coraz więcej. W poszukiwaniu odpowiedzi na pojawiające się wciąż nowe pytania, bohaterowie przemierzą kawał świata.. Nie chcę pisać na ten temat ani słowa więcej, bo można by łatwo coś wypaplać.

Zawierucha wojenna będzie zawsze tłem do przygód drużyny, nigdy ich bezpośrednią przyczyną. Przyznam że to podejście bardzo mi się podoba. W tle często będzie słychać o znanych wydarzeniach, dotyczących sławnych postaci. Inne osoby oraz miejsca jakie spotkają bohaterowie, będą żywym świadectwem tego co niesie ze sobą wojna. Tu nie ma zwycięzców a najbardziej cierpią zwykli ludzie. Fakt, że drużyna, która posługuje się w grze magią i ma moc przywoływania demonów, nie bierze udziału w najgłośniejszych wojennych wydarzeniach, sprawia, że wszystko staje się bardziej prawdopodobne. Przecież w podręcznikach możemy przeczytać co stało się na froncie czy podczas jakiejś bitwy. Nie przeczytamy w nich jednak o tym co się stało w wiosce Domremy, więc kto nas zapewni, że tak właśnie nie było?

To co urzekło mnie w tej grze to tematyka poruszanych w niej problemów i przeciwności jakie piętrzą się na drodze do zakończenia. W większości gier tego typu, mamy do czynienia z jakąś mniej lub bardziej nieznaną wrogą siłą, która chce władzy nad światem lub jego zniszczenia. Tu też tak się zaczyna, mamy wspomniane przeze mnie tajne stowarzyszenie Sapientes Gladio. Jest to niemal stereotypowa ?mroczna siła? jakiej pełno w innych grach, a działa na zasadzie ? chcemy władzy nad światem bo taki mamy kaprys. Jednakże po pewnym czasie okazuje się że nic nie jest takie jak się wydaje, a na świecie jest dużo więcej sił chcących mieć wpływ na przyszłość świata. Finałowa walka nie rozegra się bynajmniej o władzę...

Kilkukrotnie podczas gry będziecie bliscy powiedzenia ?o...to już pewnie koniec gry?...jednakże twórcy Shadow Hearts : Covenant wyciągną z rękawa kolejną niespodziankę, która zmieni waszą ocenę tego co się już wydarzyło. Jak by się tak dłużej zastanowić to można by z tej gry stworzyć dwie, cieszmy się więc że producenci nie postanowili podwójnie na nas zarobić.

Dodatkowo niektórzy bohaterowie muszą się zmagać z ....uczuciem nieszczęśliwej miłości, czy czymś na kształt nieuleczalnej choroby....czasami problemy te wychodzą na pierwszy plan przygody. Wszystko to razem sprawia że świat tej gry jest bardziej bliski przeciętnemu człowiekowi, i bardziej nam zależy na dobrnięciu do końca historii, bo czujemy że walczymy o coś w co sami wierzymy.

The Good, the Bad and not-so-bad ? czyli Bohaterowie

W grze przyjdzie nam kierować losami kilkunastu postaci. Podstawowa drużyna składać się będzie z 8 bohaterów. Pozostali to takie typowe postaci ?na chwilkę? , oznacza to, że sterujemy nimi jedynie przez króciutki fragment gry a później już nie mamy wpływu na ich historię.

W historii jest dwóch głównych bohaterów. Pierwszym jest wspomniana przeze mnie Karin, mistrzyni szpady, oficer wywiadu niemieckiego, osoba obdarzona dużym urokiem osobistym i wrażliwością.

Drugą postacią jest Yuri (nie, nie jest Rosjaninem to japończyk, chłopak który z pozoru wydaje się nie przejmować zbytnio wieloma sprawami, sprawiając wrażenie, że ma wszystko ?gdzieś?. W rzeczywistości jednak cierpi po stracie ukochanej, która oddała za niego życie. Teraz błąka się po świecie bez celu, skrywając w sobie potężną magiczną moc. Moc która jest dla niego jednocześnie darem i przekleństwem.

To losami tej dwójki będziecie najczęściej się przejmować, przeżywając z nimi wiele przerażających i wzruszających chwil. Z czasem Karin poczuje ?coś? do swojego przyjaciela, jednak czy wygra z jego miłością do zmarłej Alice ? Odpowiedź na to pytanie nie będzie prosta.

Pozostali bohaterowie także są ciekawi, wymienię tylko kilku : Podstarzały konstruktor lalek, w walce posługujący się jednym ze swoich wyrobów- Gepetto. Ogromny biały wilk - Blanca. Siłacz, udający superbohatera walczącego z przestępcami ? Joachim. Oni oraz pozostałe postaci, są bardzo dobrze opisane. Mają swoje głębokie osobowości i swoje problemy. Każdy z bohaterów ma także swój własny ?sub-quest?, którego wykonanie, naświetli nam bardziej przeszłość danej postaci i pozwoli zżyć się z nią bardziej. Zadania te są dosyć długie i nierzadko skomplikowane. Np. Blanca podróżując po świecie będzie spotykać inne wilki, z którymi może toczyć pojedynki o tytuł Najsilniejszego Wilka Świata, a w historię tą z czasem wplącze się wątek o zaginionym ojcu.

Za sprawą ciekawych bohaterów gra pełna jest humoru. Nie jest to na szczęście humor głupawy, niektóre sytuacje naprawdę mogą człowieka rozbawić do łez. Choćby każda sytuacja w której pokazany jest Joachim- siłacz. Wysławia się on w sposób w jaki zazwyczaj mówią bohaterowie tandetnych animacji o superbohaterach, czyli w stylu ?drżyjcie niegodziwi złoczyńcy, zjawiłem się aby powstrzymać wasze niecne występki i przywrócić pokój ciemiężonym obywatelom w imię ogólnoświatowej sprawiedliwości?. Oczywiście reszta drużyny słysząc takie kwestie łapie się za głowę lub rozwiera szczęki ze zdumienia. Gdy Joachim stwierdza że każdy superbohater musi mieć jakiś słaby punkt, Yuri odpowiada mu ?Twój mózg jest dla mnie wystarczająco słabym punktem?. Takich inteligentnych dowcipów jest w grze całe mnóstwo, i nie przyćmiewają one ogólnego ponurego nastroju opowieści ? są po prostu miłym ?rozluźniaczem?.

Jest takie powiedzenie dotyczące filmów o bondzie ? Film jest tak dobry jak fajny jest przeciwnik Bonda. Nie mogę się z tym nie zgodzić. Parafrazując ? gra RPG jest tak dobra jak ciekawi są przeciwnicy głównych bohaterów. W tej grze mamy ich bardzo liczną galerię. Na początku, gdy walczymy z stowarzyszeniem Sapientes Gladio, na naszej drodze stają takie postaci jak Lenny ? bezmózgi twardziel, oraz Veronica? nieco zboczona kobitka spod znaku sado/maso, zawsze ubrana w skórę. Są to tylko drugorzędni członkowie organizacji, o jej tajemniczym szefie nie mogę nic powiedzieć aby nie spojlerować. Jest to jednak postać niezwykle przebiegła, potrafiąca układać skomplikowane intrygi a na dodatek obdarzona niezwykłą mocą. Mocą tak potężną iż nie wydaje się aby pochodziła z tego świata....

W tym momencie zamyka się krąg osób ?typowo złych? ? gdyż pozostali przeciwnicy Karin, Yuriego i pozostałych, mają bardzo ludzką twarz.... ich motywy postępowania nierzadko zmuszą nawet graczy do tego aby się zastanowić, czy aby nie mają racji. Jak się dłużej nad tym zastanowię, to chyba jest to pierwszy raz kiedy, autentycznie chciałem innego rozwiązania niż siłowe rozprawienie się z niektórymi z nich. Zazwyczaj chce się dokopać ?tym złym? i ugotować ich w wulkanie.

Naprawdę duży plus dla twórców gry za trzy i cztero ;) wymiarowe postaci, zarówno dobre jak i złe.

Rozgrywka

Schemat rozgrywania gry jest oczywiście standardowy. Najłatwiej połapać się w mechanizmach gry będzie tym którzy znają np.: Final Fantasy X. Zresztą graficznie gry są do siebie podobne.

Podczas eksploracji zwiedzamy różne mniej lub bardziej ciekawe miejsca. Przeważnie znane miasta. Nie są one jednak zbyt duże. Taki np. Paryż który zwiedzimy na początku gry składa się z czterech większych lokacji plus tzw. ?loch?. W takich pozbawionych walk miejscach, robimy zakupy, wykonujemy sub-questy, i zdobywamy informacje od różnych ludzi. Niektórzy z nich przekazują nam cenne przedmioty bądź wskazówki, dlatego warto rozmawiać z każdym kogo się spotka. Część postaci robi oczywiście za tło, tak jak np. spotkany w Paryżu Władysław Szpilman. Możemy z nim porozmawiać ale poza satysfakcją z spotkania znanego kompozytora, niewiele nam to przyniesie J Po świecie poruszamy się wybierając lokacje z listy, więc nie ma żadnego podróżowania piechotą pomiędzy gigantycznymi odległościami.

Zakupów dokonujemy w przewoźnym sklepie dwóch braci, których orientacja sexualna stoi pod dużym znakiem zapytania. Swoją drogą, spotkać można ich niemal wszędzie....także w niektórych pełnych wrogów lokacjach. Jak oni się dostają tym wozem nawet do najgłębszych zakamarków Ziemi?!?!? Co się tyczy samych zakupów to zostały one rozwiązane dosyć ciekawie. Otóż : im więcej kupujemy droższych przedmiotów tym większą ilość punktów dostajemy. Gdy zgromadzimy odpowiednią ich ilość nasza ?karta zakupów? awansuje na kolejny poziom (D,C,B i tak dalej) a my dzięki temu mamy możliwość zagrania w mini-gierkę która umożliwi nam obniżenie cen, bądź sprzedanie naszego towaru po zawyżonej cenie. Oczywiście podczas zakupów mamy podgląd na to kto dany sprzęt może użyć i jakie zmiany to przyniesie dla jego statusu.

Podczas zwiedzania opanowanych przez monstra terenów, często wchodzimy w tryb walki. Przeciwników nie widzimy na ekranie więc nigdy nie wiadomo kiedy zostaniemy zaatakowani. Niespecjalnie przepadam za takim trybem, jednakże w Shadow Hearts : Covenant walki nie są zbyt częste ?gra daje czas odetchnąć i nie ma takich sytuacji w stylu ? czy zdążę dobiec do drzwi zanim mnie jeszcze 3 razy zaatakują??.

Sama Walka wygląda następująco. Maxymalny skład drużyny wynosi 4 osoby i wydajemy im komendy w momencie kiedy przyjdzie ich kolej. Wskaźnik w lewym górnym rogu ekranu pokazuje kolejność aktywności zarówno bohaterów jak i przeciwników. Mamy możliwość ataku zwykłego (w czterech rodzajach np.: mocne uderzenie , przewrócenie), użycie czaru (standardowy zestaw, jak w wielu grach tego typu), użycie przedmiotu, obronę (dwa rodzaje: na ataki fizyczne i magiczne), czy użycie ataku specjalnego.

Ataki specjalne są zupełnie inne dla każdej postaci, inne są też sposoby ich zdobywania. Np.: Karen zbiera w tym celu porozrzucane po świecie fragmenty dokumentów, na których są spisane sekretne techniki władania szpadą. Z kolei wilk Blanca uczy się nowych zdolności w miarę pokonywania kolejnych wilków w Światowym Turnieju.

Co do magii, to posługiwać się nią mogą tylko niektóre postaci, i to dopiero po wyekwipowaniu w specjalne przedmioty (MAGIC CREST). Ilość przedmiotów dla danej postaci jest ograniczona lecz może się zwiększyć wraz z awansami na kolejne poziomy doświadczenia.

W serii Shadow Hearts pojawiają się dwie zupełnie nowe rzeczy jeśli chodzi o walkę. Po pierwsze jest to wskaźnik SP. Poza typowymi HP (energia) i MP (mana) mamy coś takiego jak Sanity Points....w wolnym tłumaczeniu : punkty naszego szaleństwa.... otóż bohaterowie są zwykłymi ludźmi (i wilkiem) więc czują lęk przed dziwnymi monstrami z którymi walczą. Z każdą turą tracą jeden SP...gdy dojdzie on do zera dana postać otrzymuje status BERSERK czyli wpada w szał bitewny i atakuje sama bez wydawania poleceń....może wtedy zaatakować przyjaciół z drużyny, choć zdarza się że ich uleczy. Aby się przed tym ratować należy zbytnio nie przeciągać walk bądź używać specjalnych przedmiotów ze sklepu.

Drugi pomysł to JUDGEMENT RING, który dodaje do typowego RPGa nieco zręcznościowego elementu. Każda czynność podczas walki jak i wiele czynności zwykłych (np. walka o zniżkę w sklepie) poddana zostaje testowi zwanemu właśnie JUDGEMENT RING. Naszym oczom ukazuję się coś na kształt tarczy zegara po której przemieszcza się coś na kształt wskazówki. Musimy tak wciskać klawisz X aby wskazówka zatrzymała się tam gdzie chcemy i spowodowała pożądany przez nas efekt. Podczas ataku mamy więc pola puste, żółte i czerwone. Gdy zatrzymamy wskazówkę na pustym, nasz atak zostaje przerwany. Na żółtym ? osiągnie celu, a na czerwonym ? przeciwnik dostanie zwiększone obrażenia. Nie będę tu szczegółowo opisywał wszelkich wariacji tego zjawiska bo zostały one szczegółowo opisane w HELPIE gry, dostępnym w menu. Jakby były problemy to w trakcie rozgrywki pojawiają się także tutoriale z których możemy skorzystać, a które krok po kroku uczą nas grać. Powiem tylko że JR dla każdej postaci jest trochę inny i można go modyfikować zdobywanymi przedmiotami. Tak więc jeśli np.: Yuri na początku gry może atakować tylko dwa razy na turę, to pod koniec może atakować już pięć razy a pola czerwone stają się dużo większe. Naprawdę rewolucyjny wynalazek, wnoszący sporo życia do gatunku w którym wydawało się że coraz mniej można nowego wymyślać.

Przeciwnicy których spotkamy są bardzo różnorodni: mamy więc ? zwierzęta, ludzi, dziwactwa w stylu drewnianych maskotek w kształcie psa J, demony, potwory a także zaawansowane technologicznie maszyny bojowe ? dla każdego coś się znajdzie.

Niestety tu należy wspomnieć także o jednej z wad tej gry ? walki są zbyt łatwe. Przy odrobinie skupienia ciężko jest przegrać z zwykłymi przeciwnikami. Z bossami bywa trudniej, gdyż niektórzy z nich wrzucają paskudne statusy, jednakże i oni nie wpędzą was w koszmary. Na pewno aby przejść grę nie trzeba nieustannie trenować bohaterów w jakimś lochu. Niestety zdarzają się sytuacje w których pomyślałem sobie ? i to miał być jeden z głównych złych? Co za leszcz!?. Oczywiście zdarzają się pod tym względem miłe niespodzianki jak choćby finałowy boss i kilku w trakcie gry.

Jeśli chodzi o tempo rozgrywki to początkowo może ono zrazić niektórych. Zaczyna się szybko lecz potem do połowy pierwszego krążka DVD jest troszkę nijako. Nasza drużyna zbiera informacje o organizacji Sapientes Gladio...i zbiera...i zbiera... i początkowo nic z tego nie wynika... kolejni ludzie odsyłają was do następnych ludzi. Dopiero po dotarciu do pewnej więziennej wyspy cała akcja dostaje potężnego kopa, a już w momencie odkrycia przywódcy stowarzyszenia wprost ciężko było mi się oderwać. Co chwila pojawiały się jakieś nowe ciekawe wątki, przybywało ciekawych postaci i powiewało coraz to większą grozą. Tak więc dobrze wam radzę nie zniechęcajcie się jeśli będziecie mieli wrażenie że akcja stoi w miejscu, gdyż to się zmieni. Jeśli kłamię to zwrócę wam pieniądze za grę (za okazaniem paragonu, rzecz jasna).

Grę da się skończyć w około 40 godzin. Do tego dochodzą jeszcze subquesty które podobno wydłużają rozgrywkę o kolejne 20 godzin. Muszę to jeszcze sprawdzić, gdyż wszystkich nie skończyłem do tej pory. Ważne jest aby powiedzieć iż duża większość z nich dostępna jest DOPIERO po dotarciu do finałowego lochu.

Gra posiada dwa zakończenia do których dotrzeć bardzo łatwo (polegają one na odpowiedzi na jedno pytanie niedługo przed końcem gry). Zapewniam was jednak że obydwa są ciekawe, i po dziś dzień trwają dyskusje na stronach internetowych, w których ludzie wręcz kłócą się, co tak naprawdę się w nich stało. Nikt nikogo jeszcze nie przekonał Już po napisach końcowych mamy możliwość zagrania w NEW GAME +. Przeniesione są do niej niektóre nasze statystyki i osiągnięcia.

Pam param pam pam pam param - muzyka

Muzyka w grze jest ok. Coś więcej? ...hmmm.... w zasadzie mogę powiedzieć że nie przeszkadza, ale też nie rzuciła mnie na kolana. Ogólnie rzecz biorąc, jest dosyć specyficzna. Podczas gdy słuchamy utworów towarzyszących scenkom filmowym czy biegamy po miastach ? do naszych uszów docierają melodie podobne do tych jakie słyszeliśmy w innych grach. Czyli gdy jest wesoło to melodia jest wesoła, a smutno ? to jest smutna ? typowe. Troszkę inaczej wygląda to podczas walk, wiadomo ? melodie są wtedy bardziej żwawsze, jednakże ciężko mi je porównać do melodii z innych gier. Są trochę chaotyczne, bardziej techno. Czasami wplątują się motywy, które określiłbym mianem ?tureckimi motywami?. Podsumowując, na pewno da się lubić i pomaga wczuć się w atmosferę. Nie sądzę jednak aby zajęła pozycję waszego ulubionego soundtracka.

Dźwięk

Z dźwiękiem jest prawie jak z muzyką, nic co by zapadło wam w pamięć. Standardowe odgłosy kroków, jęków, ciosów, otwieranych drzwi, szczęku żelaza itp. itd.

Napisałem ?prawie?.... Absolutnym majstersztykiem jest dubbing tej gry w języku angielskim. Jest to według mnie najlepszy dubbing gry jRPG jaki dane mi było słyszeć. Zresztą moje zdanie się nie liczy, nie grałem we wszystko J. Wystarczy poczytać recenzje renomowanych serwisów aby zwrócić uwagę na to jak bardzo dubbing się udał. Spotkałem się z opiniami że niektóre głosy są ?upierdliwe?..... zgadam się i uważam że nie jest to wina nieudolnego dubbingu a CHARAKTERU postaci. Jeśli ktoś jest małą dziewczynką, mówiącą bez przerwy słodkimi słówkami o pokoju i bezpieczeństwie świata , to OCZYWISTE jest że będzie miała upierdliwo-słodki głosik, a my będziemy się modlić o możliwość rzucenia w nią czarem Ultima. ;)

Wszystkie przerywniki filmowe w grze mają pełny dubbing i wyglądają dzięki temu na naprawdę dobrze wyreżyserowane. Choć i tu pojawia się mały zgrzyt. Otóż pierwotnie filmiki te były robione pod dubbing japoński, jak wiadomo język ten od angielskiego ?trochę? się różni. Przez to powstają niekiedy dziwne sytuacje, podczas których bohaterowie wyglądają jakby jeszcze mówili, podczas gdy dubbing angielski się już skończył. Nie jest to jednak nic poważnego, lecz wypada wymienić w recenzji.

Grafika

Kilka słów o grafice . Coś na poziomie Finala X. Biorąc pod uwagę rok wydania, nie jest to imponujące osiągnięcie. Będąc człowiekiem który nie przywiązuje zbytniej wagi do grafiki muszę stwierdzić że w ogóle podczas całej rozgrywki nie przyszło mi do głowy ?ble, ale paskudztwo, tego się już tak nie robi? ? dopiero teraz gdy ślęczę nad tą recenzją zacząłem się nad tym zastanawiać. A skoro tak no to odnotowuje ? grafika dobra, bez rewelacji. Animacje postaci są dosyć płynne, sporadycznie tylko kanciaste. Koniec kropka.

Osobną sprawą są przerywniki filmowe. Są ich dwa rodzaje : te wykonane na enginie gry oraz te zrobione całkowicie komputerowo , czyli tak zwane CG (computer generated , jeśli się nie mylę).

Przerywników CG jest w grze bardzo mało. Pomijając intro i zakończenia to jest ich dokładnie sześć. Zła wiadomość? Niezupełnie. Większość z nich jest naprawdę wyśmienita i trwają grubo ponad 2,3 minuty. Przedstawiają przeważnie kluczowe wydarzenia i są bardzo dramatyczne.

Przerywniki wykonane na silniku gry można potraktować jak króciutkie odcinki jakiegoś serialu anime. Dużo się w nich dzieje, choć najczęściej są to rozmowy. Akcja prezentowana jest z różnych ujęć a postaci mają podłożony głos. Naprawdę jest to dobrze wykonana robota. W przeszłość odeszły zagrania typu ?cztery postaci wychodzą z jednej i rozmawiają ze sobą ?dymkami? ? J Przy użyciu klawisza SELECT możemy włączać lub wyłączać napisy. Niestety nie zawsze wypowiadane kwestie zgadzają się w 100% z napisami. Ja grałem bez napisów więc ciężko ocenić mi jak częsta jest to wada. Nie słyszałem żeby ktoś, nawet w krytycznych recenzjach, poruszał tę sprawę.

Po przejściu gry dostępna jest opcja THEATER w której możemy obejrzeć WSZYSTKIE fragmenty filmów jakie widzieliśmy, jest ich naprawdę cała masa. Szkoda że więcej gier nie posiada tej opcji.

Podsumowanie

Pozostało mi tylko jeszcze raz zachęcić was do zagrania w Shadow Hearts : Covenant. Dawno już nie grałem w tak odmiennego od całej reszty jRPGa. Fantastyczni ?żywi? bohaterowie plus rewolucyjny system JUDGEMENT RING. Obowiązkowa pozycja dla fanów gatunku i tych którzy mają dosyć cukierkowych klimatów.

Wady:

- Momentami zbyt proste walki
- Niewyróżniająca się grafika i muzyka (ciężko uznać za wadę ale coś napisać musiałem ;) )

Zalety:

- Wszystko pozostałe!

Statystyka

  • Data publikacji:
  • Autor: Pieszczotek
  • Artykuł czytany: 7530
  • Głosy oddane: 19
  • Średnia ocen: 9.2

Komentarze (7)

Vincent ~ 27 września 2006, 20:03
Kiedy będzie dostępna solucja do tej gry??
Tantalus ~ 28 września 2006, 22:30
Jak Pieszczotek ją napiszę. Z tego co mi mówił, to pracuje nad nią (od maja chyba heh). Cierpliwości zatem...
ShinRa ~ 21 sierpnia 2009, 10:47
Gierka jest wspaniała. Utrzymała mnie przy PS'ie 2 przez dwa dni po dziesięć godzin non-stop. Grafika, muzyka, fabuła, to wszystko wyszło twórcom bardzo dobrze, tylko walki były tak proste (prócz ostatniego bossa), że aż nudziły. Szkoda, że trójka nie jest już tak dobra...
Gość ~ 04 września 2009, 20:50
Jestem w trakcie przechodzenia tejże świetnej gry, ale muszę zwrócić uwagę na pewien błąd - Yuri w pewnym stopniu jest Rosjaninem, w pierwszej części gry Zhuzhen (jeden z głównych bohaterów 'jedynki') wspominał iż ojcem Yuri'ja jest japończyk (Hyuga), natomiast matką - Rosjanka (imie nie znane:).

magu
Gość ~ 04 września 2009, 20:55
Jestem właśnie w trakcie przechodzenia tejże świetnej gry, jednak zauważyłem pewien błąd w recenzji, albowiem Yuri w pewnym stopniu jest Rosjaninem - jego ojcem jest Japończyk (Hyuga) natomiast matką - Rosjanka, bodajże o imieniu Ania (była o tym mowa w 1 części) pozdro:D

magu
Gość ~ 10 lutego 2010, 19:56
ja nie wiem ale pewnie sie mylisz ja już kończe przechodzić tą gre i wiem co piszę

grosio
Gość ~ 10 lutego 2010, 19:57
tak poza tym jest japończykiem

grosio

Dodaj komentarz

Wpisz treść komentarza w opowiednim polu. Pamiętaj, że HTML jest niedozwolony.

Niezarejestrowani użytkownicy uzupełniają również pole autora.

Konieczna jest również weryfikacja niezalogowanych użytkowników.

Wypowiedzi obraźliwe, infantylne oraz nie na temat będą moderowane - pisząc postaraj się zwiększyć wartość dyskusji.