Informacja
Ten artykuł wymaga edycji, aby być zgodnym z nowymi zasadami SquareZone. Obecna wersja zostanie wkrótce dostosowana do standardów.
W oczekiwaniu na Final Fantasy XIII przyszło mi się zmierzyć z najświeższą produkcją Square Enix'a ? The Last Remnant. Gra pretenduje do miana next-gen RPG, a twórcy wprowadzili de facto kilka nowatorskich rozwiązań. Czy jednak to wystarczy, żeby usatysfakcjonować wymagających, takich jak ja graczy? Mam pewne wątpliwości...
Nowatorski system gry zaprojektowany przez Hiroshi Takai wprowadza istotnie wiele nowości, takich jak zmodyfikowany turowy system walki opierający się na dowodzeniu poszczególnymi grupami jednostek, zwanych w grze unions. W skład każdej grupy, wchodzą dowódcy ? bohaterowie gry oraz poszczególni żołnierze, których możemy rekrutować w głównym mieście ? Athlum. Podczas bitew nie będziemy mogli wydawać komend poszczególnym żołnierzom, a jedynie poszczególnym grupom. Warto podkreślić, że bitwy mają miejsce w środowisku 3D, a podręczny radar będzie nas stale informował o położeniu każdej z grup. Jest to szczególnie istotne, gdyż twórcy gry wprowadzili elementy strategiczne ? ataki z flanki, czy prowadzenie wsparcia w postaci ostrzału z dalekiej odległości przy użyciu sztuk magicznych. Każdy atak specjalny wykorzystuje punkty akcji każdej grupy, które regenerują się z każdą turą. Dla fanów Final Fantasy system może wydawać się bardzo nieprzyjazny i potrzeba nieco czasu, żeby się do niego przyzwyczaić. Mi osobiście system walki bardzo przypadł do gustu, choć mam pewne zastrzeżenia do wykonania. Wraz z każdą akcją jesteśmy informowani, że nasza grupa nawiązała walkę z przeciwnikiem, poprzez wyświetlanie kiczowatych napisów w stylu Deadlock, Flank attack, czy Rear assualt. Jest to o tyle niewygodne, że znacznie przedłuża i tak długą rozgrywkę. Niejeden raz zasypiałem przy prowadzeniu bitew z poszczególnymi boss'ami. Krótko mówiąc Last Remnant to walka, walka i jeszcze raz walka ? żmudna i długotrwała, niestety czasem nudna...
Nasi żołnierze nie walczą (z pewnymi wyjątkami) gołymi rękami i będziemy musieli w pewnym stopniu zatroszczyć się także o ich uzbrojenie. Owa troska polega na dostarczaniu im materiałów, za pomocą których żołnierze wykują sobie odpowiednią broń. Nie jesteśmy też w stanie samodzielnie wybrać broni (poza głównym bohaterem) dla naszych dowódców, choć między przerwami w bitwach czasem spytają grzecznie, czy nie odstąpimy im posiadanego przez nas ekwipunku. Materiały do ulepszeń zdobywamy na kilka sposobów, z których głównym jest walka. Kolejną możliwością jest zakup potrzebnych komponentów w poszczególnych miastach, a także wydobywanie materiałów z różnych lokalizacji na mapie ? kopalni, lasów itp. Dodatkowo możemy zlecić lokalnym kuśnierzom wykucie dla nas (lub naszych dowódców) specjalnej broni i ekwipunku zwiększającego nasze umiejętności i statystyki. Znacznie urozmaica to rozgrywkę, podobnie jak sam system levelowania, który sprowadza się do zdobywania tzw. Battle rank'a, co powoduje praktycznie nieograniczony rozwój(ja doszedłem do 83). W trakcie zdobywania Battle rank'a nasi bohaterowie oraz żołnierze uczą się oczywiście nowych umiejętności z dość szerokiego zakresu sztuk walki, sztuk magicznych oraz tzw. Item arts wykorzystujących przedmioty ? zioła, mikstury, a także bomby i pułapki. Na zgłębienie tajników każdej z tej sztuki potrzeba wielu, wielu godzin spędzonych na prowadzeniu bitew. Cały nowatorski system gry ? levelowanie, prowadzenie bitew, ulepszanie broni jest moim zdaniem dużym atutem Last Remnanta i niewątpliwie next-genowym osiągnięciem.
Pomimo wykorzystania engine'a Unreal'a graficznie gra pozostawia wiele do życzenia. Grając w nią miałem wrażenie, że moja konsola cofnęła się graficznie do czasów epoki PS2, zachowując tylko wysoką rozdzielczość HD. Wygląd postaci jest, co prawda, bardzo szczegółowy, ale nie jest to dostateczna obrona w obliczu faktu, że główny bohater biega jak podeptany. Mówiąc krótko oprawa graficzna bardzo przypomina Star Ocean, co jest bardzo widoczne szczególnie w miastach, gdzie większość mieszkańców stoi nieruchomo, czekając aż łaskawie podejdziemy do nich i nawiążemy "głuchy dialog". To duży, moim zdaniem minus ? poza głównym wątkiem rozmowy z NPC'ami oraz innymi bohaterami gry występują wyłącznie w postaci tekstowej. Jak na 2-płytowe wydanie, pretendujące do miana next-gen spodziewałem się jednak czegoś więcej.
Nie chcę zdradzać poszczególnych wątków całej fabuły, choć jest ona moim zdaniem dość uboga i prostoliniowa. Gdyby nie przerywniki w postaci bitew, a także konieczność podniesienia battle rank'u celem pokonania kolejnego bossa, to całość fabuły zamknęłaby się w niecałą godzinę. Pierwszy dysk to próba uratowania siostry Rush'a z rąk ogólnie znanych oprawców, drugi dysk zaś to rozprawianie się z głównym złym, którego tożsamości nie zdradzę. Twórcy gry udostępnili nam jednak ogrom questów pobocznych, których ja sam wykonałem ponad 30! W ich trakcie poznajemy historię świata gry, a także poznajemy historie poszczególnych bohaterów. Dodatkowo twórcy gry dali nam możliwość wykonywania tzw. guild questów, polegających np. na pokonaniu jakiegoś unikatowego potwora, lub znalezienie rzadkiego komponentu do broni. Jest to moim zdaniem kolejny atut tej gry, co w powiązaniu z systemem nieskończonego levelowania oraz ulepszania broni daje dość ciekawą mieszankę i powoduje, że zapominamy o głównym celu gry, odkładając go na bok.
W świecie Last Remnanta przez całą naszą wędrówkę będzie nam towarzyszyła wspaniała oprawa muzyczna autorstwa Tsuyoshi Sekito oraz Yasushiro Yamanaki. Dynamiczna muzyka porwie nas do walki, ukoi nasze nerwy w Świątyni Elysium lub ogrodzie Melphin'y oraz stworzy odpowiedni nastrój przy cut-scenkach. Muzyka zmienia się dynamicznie w czasie bitew, na przykład w momencie, kiedy nasza sytuacja staje się krytyczna i jedynym ratunkiem zdaje się być wezwanie Remnanta Gae Bolg'a lub gdy wróg szykuje się do haniebnej ucieczki w obliczu nadchodzącej go klęski.
Podsumowując, stwierdzam, że mimo kilku nowinek w postaci systemu walki, mnogości questów pobocznych, Last Remnant zasługuje tylko połowicznie na miano next-gen RPG. Grafika i wątek główny wołają o pomstę do nieba i zostawiają pewien niedosyt. Kiedy przypomnimy sobie fabułę Final Fantasy VII, czy nawet uświadomimy sobie możliwość zakończeń alternatywnych z tytułów takich jak Chrono Trigger, czy Chrono Cross, to Last Remnant wypada dość blado w tej materii. Pomimo wszystkich swoich wad gra strasznie wciąga i pochłania bardzo wiele czasu. Kiedy przyzwyczaimy się do ułomności graficznych, to bogactwo side questów stwarza nam warunki na wiele, wiele godzin gry. Studenci w czasie sesji i maturzyści ? omijajcie ten tytuł z daleka!
Czarny
Gra bardzo wciąga, posiada wiele interesujących nowinek i jest bardzo rozbudowana. Jednakże pewne ułomności związane z oprawą graficzną i systemem oraz liniowa i przewidywalna fabuła zaniżają znacznie ocenę końcową
- Bardzo rozbudowany tytuł
- Innowacyjny system
- Dobra oprawa muzyczna
- Fabuła
- Grafika
- Kilka nieprzyjemności związanych z systemem
Komentarze (12)
Toshi
Luka
emir
opekl
Lafarga
vadanim
flor
Dodaj komentarz
Wpisz treść komentarza w opowiednim polu. Pamiętaj, że HTML jest niedozwolony.
Niezarejestrowani użytkownicy uzupełniają również pole autora.
Konieczna jest również weryfikacja niezalogowanych użytkowników.
Wypowiedzi obraźliwe, infantylne oraz nie na temat będą moderowane - pisząc postaraj się zwiększyć wartość dyskusji.