Informacja
Ten artykuł wymaga edycji, aby być zgodnym z nowymi zasadami SquareZone. Obecna wersja zostanie wkrótce dostosowana do standardów.
Moja przygoda z Final Fantasy VIII (a co za tym idzie - z grami komputerowymi) rozpoczęła się pewnego dnia, gdy bliska mi osoba chcąc zachęcić mnie do nich włączyła jeden z filmików z tej rpg (ten z balu SeeD), a chwilę później scenę walki. Byłam zachwycona. Rezultatem tego było (po krótkim czasie) odpalenie instalacji FFVIII. Byłam bardzo ciekawa tej gry... Pierwszej dłuższej gry, w którą miałam zamiar grać...
Stało się... Uruchomiłam Final Fantasy VIII i praktycznie od tego momentu nie mogłam się od niej oderwać. Ja, wcześniej sceptyczka jeśli chodzi o gry, zauważyłam, że są takie, które maja fabułę i to interesującą oraz m.in. bardzo ładną grafikę. To nie była kolejna gierka z cyklu kto kogo pierwszy zabije itp... Ta - miała głębszy sens. Była jak dobra książka, którą chce się przeczytać jednym tchem, by móc dowiedzieć się jakie będzie jej zakończenie. Była wielowątkowa. Wątek miłosny przeplatał się z wojennym i przygodowym, nie wspominając już o „kosmicznym” ;) Nie brakowało ani scen wywołujących uśmiech na twarzy, ani wzruszających. Może to zabrzmi dziwnie dla niektórych, ale zaangażowałam się emocjonalnie w losy bohaterów. Oczywiście najbardziej interesujący był dla mnie wątek miłosny Squall’a i Rinoa’y, jak to na dziewczynę przystało. Grając, ciągle zastanawiałam się co z nimi będzie... czy zachowanie Squalla w stosunku do Rinoa’y się zmieni, czy będą razem, czy coś stanie im na przeszkodzie... Nie mniej wciągająca była też cała przygodowa fabuła gry dotycząca zamieszania na świecie wywołanego przez czarownicę Ultimecia’ę.
Chyba każdy kto grał w Final Fantasy VIII na pewno zauważył, że nie jest ona banalna i nieskomplikowana. Trzeba nad nią naprawdę mocno się skupić, aby cokolwiek zrozumieć. Wydaje mi się, że jedno przejście gry to za mało, by pojąć wszystko dokładnie i ze szczegółami, chyba że gra się bardzo, ale to bardzo starannie. Moim zdaniem trzeba zagrać w tą grę co najmniej 2-3 razy żeby wszystko w niej odkryć, a i tak za każdym razem dostrzega się coraz więcej szczegółów.
Final Fantasy VIII nie jest zwykłą grą, taką jak masa innych, nudnych pojawiających się od dawna na rynku. Jest grą jakich mało. To wspaniała produkcja Squaresoftu wyróżniająca się spośród innych bogato zarysowaną fabułą oraz staranną grafiką. Nie mogłabym też pominąć ścieżki dźwiękowej, a w szczególności utworu Faye Wong „Eyes on me”, który jest naprawdę piękny oraz wzruszający i pojawia się w wielu momentach gry (zwłaszcza w tych romantycznych).
Jak już wspomniałam, gra od pierwszego jej uruchomienia zainteresowała mnie swoją treścią. Do samego końca trzymała w napięciu, gdyż nie wiadomo było jaki będzie jej finał. Tak naprawdę dopiero wtedy też można było poznać tajemnicę i plany Ultimecii oraz całą historię z Laguną i dziwnymi snami o nim, bo przez większość gry nie wiadomo było o co tak naprawdę chodzi. Początek i duża część gry wydawała się być dość skomplikowana. Z tego co wiem, nie tylko ja tak uważam;) Co ważniejsze jednak, cały czas byłam zaskakiwana nowymi, czasami dziwnym wydarzeniami i wątkami jak choćby ten w kosmosie na III dysku. Sprawiało to, że gra była coraz ciekawsza. Pozytywnie rozwijał się wątek miłosny Rinoy i Squall’a, chociaż Squall cały czas był oschły w kontaktach z nią. Dopiero gdy dziewczyna zapadła w śpiączkę po walce z Edea’ą na II dysku pokazał, co naprawdę czuje. Najbardziej romantyczna i wzruszająca (aż do łez - naprawdę!!!) była dla mnie scena w kosmosie. To było rzeczywiście piękne. Bałam się co się stanie z Rinoa’ą...
Rinoa i Squall, Squall i Rinoa – nie mogłam wyobrazić sobie innego zakończenia gry niż szczęśliwe połączenie dwojga zakochanych. Obserwując ich burzliwe losy byłam pełna podziwu, czasami wzruszona, że oboje potrafią zrobić dla siebie wszystko: walczyć o drugie, poświęcać się dla kochanej osoby, a nawet gdyby trzeba było – oddać życie (idealnym przykładem może tu być ryzykowanie przez Squall’a własnym życiem, by uratować Rinoa’ę znajdującą się w przestrzeni kosmicznej). Od czasu gdy się poznali, ich życie stało się życiem dla tej drugiej połówki. Przeszli bardzo wiele, często udowadniając sobie jak wiele dla siebie znaczą (np. Rinoa stając się czarownicą nie chciała narażać Squall’a na niebezpieczeństwo, ale z drugiej strony on nie chciał za nic w świecie jej zostawić). Ta miłość była prawdziwa, mogłabym nawet powiedzieć, że idealna... romantyczna... a co za tym idzie nie pozbawiona wielu przeszkód i przeciwności losu. Jak pokazali bohaterowie – wszystkie trudności można jednak przezwyciężyć, zgodnie z powiedzeniem, że „miłość potrafi góry przenosić”. Czy w rzeczywistym świecie taka miłość ponad wszystko istnieje? Każdy sam może odpowiedzieć sobie na to pytanie. Ja skłonna byłabym powiedzieć, że tak. Na pewno zdarza się.
Ciekawy pomysł mieli twórcy gry na główny wątek związany z chęcią objęcia władzy nad światem przez czarownicę Ultimecia’ę oraz związaną z tym kompresją czasu i zdolnościami Ellone. Pozwoliło to na umiejętne wplecenie w fabułę gry historii Laguny i jego przyjaciół. Jak w wielu innych grach tak i w tej dużo było walk, ale wszystkie walki głównych bohaterów nie były po to, by przejść do następnej fazy gry... Od zwycięstw zależało czy uratują świat przed czarownicą, czy uratują swoich przyjaciół, czy uratują Rinoa’ę... Szczególnie ważne było to dla Squall’a... Jednocześnie pokazali na czym polega przyjaźń. Każdy z nich poświęciłby się dla drugiego... Ale czy takie rzeczy zdarzają się tylko w grach???
Nad Final FantasyVIII można by się rozpisywać i rozpisywać. Warto wspomnieć, że jest ona znakomita i niepowtarzalna. Chyba trochę nie rozumiem zarzutów co do tej gry a szczególnie co do jej grafiki. Moim zdaniem jak na ten czas, w którym się ukazała, takiej grafiki mogłaby „pozazdrościć” jej każda inna gra. Myślę, że ci, którym ona nie odpowiada i którzy twierdzą, że jest np. gorsza od tej z Final Fantasy VII, są zwolennikami Mangi i wolą postacie z Mangi a nie bardziej ludzkie.... Ja jednak wolę te bardziej ludzkie niż komiksowe... A jeśli chodzi o zarzuty co do liniowości fabuły... Prawda jest taka, że większość gier ma fabułę liniową, więc po co te narzekania? Jedno jest pewne gra jest warta polecenia każdemu, kto w nią nie grał i to niezależnie od tego w jakiego rodzaju gry lubi grać, gdyż jest bardzo ciekawa. Zachęcam więc do uczynienia pierwszego kroku i zainstalowania gry, a być może tak jak ja nie będziecie mogli się od niej oderwać. A sceptycy gier podobnie jak ja może zauważą, że jednak interesujące może być czasami włączenie gry komputerowej, bo są takie, które nie są prymitywne i nudne. Miłej gry :)
Komentarze (9)
Rinoa1
Aerisotifa:)
Piterevo
Dodaj komentarz
Wpisz treść komentarza w opowiednim polu. Pamiętaj, że HTML jest niedozwolony.
Niezarejestrowani użytkownicy uzupełniają również pole autora.
Konieczna jest również weryfikacja niezalogowanych użytkowników.
Wypowiedzi obraźliwe, infantylne oraz nie na temat będą moderowane - pisząc postaraj się zwiększyć wartość dyskusji.