Informacja
Ten artykuł wymaga edycji, aby być zgodnym z nowymi zasadami SquareZone. Obecna wersja zostanie wkrótce dostosowana do standardów.
Jest wiele powodów, dla których ludzie tak licznie odwiedzają Geo w czasie świąt. Warto tam pojechać choćby dla pięknych widoków, jakie można ujrzeć w tym wyjątkowym czasie, kiedy cienka warstwa śniegu przemalowuje na biało dachy domków, zmieniając je w obrazek niczym wyjęty z pocztówki. Nie gorzej prezentuje się wielki gmach Akademii Magii, największej szkoły czarnoksięstwa w tej części Fa'Diel, gdzie dziatwa spędza czas na nauce czarów pod okiem największych magów tych czasów. W okresie świąt dzieciaki zaczynają ferie świąteczne i rodziny z całego regionu przyjeżdżają odebrać swoje pociechy, zabrać je ze sobą do domów na dwa wolne tygodnie, co samo w sobie stanowi kolejny powód nagłego wzrostu ilości przechadzających się ulicami turystów. Od kilku lat jest jednak jeszcze jeden, dużo ważniejszy powód, dla którego miasto zyskało wielką sławę, powód, który tak bardzo przyciąga ludzi, w szczególności rodziny z dziećmi. To właśnie tu, a nie na biegunie północnym, znajduje się Pałac Świętego Nikołaja.
Stojący w centrum miasta gigantyczny zamek przed laty nazywano Pałacem Sztuk i zamieszkiwała go Madame Kristie, piekielnie bogata wężowa dama, która gromadziła w nim najdroższe i najbardziej widowiskowe posągi, obrazy i inne dzieła wybitnych artystów z całego świata. Nie jest do końca jasne dlaczego sytuacja się zmieniła. Złośliwi mówią, że popadła w długi i musiała sprzedać pałac biznesmenowi z zachodu. Inni twierdzą, że kiedyś, pewnej nocy w przypływie szaleństwa chciała zniszczyć Święta Bożego Narodzenia, lecz pod koniec długiej i wyjątkowo ckliwej historii zrozumiała swój błąd, przestała być nadętą egocentryczką i oddała pałac Świętemu Nikołajowi i dzieciom całego świata. Dzisiaj już nikt nie zna prawdy, a jeśli nawet zna, to nie ma ochoty się z nią nikim dzielić...
Sam Święty Nikołaj jest postacią pełną tajemnic i niejednoznaczną. Nosi długą, śnieżnobiałą brodę, a ubrany jest w czerwony płaszcz opinający jego solidną tuszę. Pod szkarłatną czapką z białym pomponem kryje się twarz, z której nigdy nie znika uśmiech. Każdego roku zaprasza rodziny z dziećmi do swojego wielkiego domostwa i daje dzieciom zabawki, spełnia ich życzenia, wszystko w bardzo okazyjnej cenie, którą w duchu świąt pobiera od rodziców rozkosznych pociech. Kilka lat temu nikt nie słyszał o tej zagadkowej personie. Niektórzy wiążą jakoś jego doroczne pojawianie się w Geo z wypadającym na ten sam okres roku znikaniem znanego w świecie podróżującego kupca Niccolo, który każdej zimy wybiera się na daleką północ odwiedzić, jak sam przyznaje, swoją bardzo chorą mamę. Inni twierdzą, że oboje są ze sobą spokrewnieni, ponieważ nie można nie zauważyć między nimi podobieństwa, nie tylko w wyglądzie, ale często również i w zachowaniu. Różnica jest tylko taka, że o ile nie wszyscy lubią, czy doceniają marketingowe posunięcia Niccolo i o tyle Święty Nikołaj od zawsze wiąże się jedynie z ciepłymi myślami...
- Ho ho ho! - zaśmiał się Nikołaj zapraszająco, uśmiechając się i patrząc z wyczekiwaniem na małą dziewczynkę, która była następna w kolejce.
Podeszła powoli i usiadła na kolanach swojego idola, zmieszana i zaczerwieniona ze wstydu. Niski, wąsaty mężczyzna stojący przy niej musiał być jej ojcem - z rozczuleniem patrzył, jak jego mała księżniczka uśmiecha się do puchatego Nikołaja, siedzącego wśród barwnych bombek rozwieszonych na niskich jodłach i sosnach w samym środku Brązowego Audytorium, największej sali w całym Pałacu. Od marmurowej posadzki, po przerażająco wysokie sklepienie złotej kopuły budynku wszędzie wisiały świąteczne ozdoby: gałązki jemioły, świecące ciepło lampiony, zabawki wszelkiej maści, barwne cukierki i inne łakocie, wstęgi i czerwone kokardy, wszystko, co świeci się i mieni. Część wisiała na sześciu gigantycznych choinkach, stojących w równych odstępach pod ścianą kolistego pomieszczenia, inne na zwisających finezyjnie świątecznych łańcuchach, jeszcze inne dostały biegające wszędzie dzieciaki, a przynajmniej te, których rodzice uiścili przy wejściu symboliczną, ale odpowiednią opłatę.
- Jak ci na imię, księżniczko? - zapytał Nikołaj nienaturalnie zaniżonym głosem.
- Fuksja... - odrzekła cicho, spuszczając wzrok i jeszcze bardziej pąsowiejąc. Imię nadano jej pewnie na cześć osobliwego koloru jej włosów i oczu - ubrana była w prostą, fioletową sukienkę, przez co wygląda prawie jak kwiatoludzik.
- Fuksja, jakie to piękne imię! - Nikołaj zaklaskał swoimi długimi, króliczymi uszami, wywołując salwy śmiechu i ogólną radość. To był jego popisowy numer. - Powiedz mi, Fuksjo, czy byłaś tego roku grzeczną dziewczynką?
- Tak! - uśmiechnęła się. Klaskanie uszami przełamało jej nieśmiałość, o czym Nikołaj już dawno się przekonał. Ta sztuczka była bardzo cenna.
- A wiesz chyba co ja zawsze mówię o grzecznych dziewczynkach i chłopcach, prawda? - uniósł jedną brew, zadając pytanie retoryczne.
- Że jak jest się grzecznym, to można dostać cokolwiek się zapragnie, każdy prezent! - krzyknęła roześmiana - Bo grzeczne dzieci to dla rodziców najcenniejszy skarb i każdy tata i każda mama oddadzą wszystko dla grzecznego dziecka!
- Dokładnie tak, księżniczko! - Nikołaj ponownie zaklaskał długimi uszami nad głową, mocno przytulając Fuksję. Spojrzał kątem oka na ojca małej, którego mina była niejednoznaczna.
- Ty pewnie wiesz już, co chciałabyś dostać, prawda? - Święty zniżył głos i zbliżył roześmianą twarz do dziewczynki, patrząc jej głęboko w oczy. Ta pokiwała energicznie głową, twierdząco odpowiadając na zadane pytanie.
- Powiedz mi w takim razie na ucho, a potem zobaczymy, czy to na prawdę dostanie - przechylił głowę i w komediowym geście uniósł opadnięte ucho do góry. Dziewczynka wyszeptała swoje życzenie, a Nikołaj machnął ręką na jednego ze swoich pracowników, który szybko przybiegł do swojego pracodawcy.
- Tak Nicc.... Nikołaju? - zawahał się wysoki chudzielec z nieproporcjonalnie długimi nogami. Ubrany był w zielony strój z białymi wykończeniami oraz szpiczastą czapkę w tych samych kolorach.
- Pomocniku Skippie, pobiegnij do pomocnika Hamsona na dół po prezent dla naszej drogiej Fuksji - wydał rozkaz, i nie zauważonym przez nikogo gestem dłoni przekazał o jaki prezent chodzi. Przez lata organizowania tych spotkań nauczył swoich ludzi odpowiednich sztuczek, z każdymi świętami doskonaląc to trwające jeden dzień w roku przedstawienie.
- Ale Nikołaju, skąd pomocnik Skippie będzie wiedział o jaki prezent chodzi? - Fuksja zapytała zdziwiona. Widocznie to była jej pierwsza wizyta.
- Ponieważ on też wie jaką grzeczną dziewczynką byłaś w tym roku i na jaki prezent zasłużyłaś! - uśmiech nie schodził z twarzy Nikołaja. To było coś, co nigdy mu się nie nudziło. Kochał te szczere uśmiechy dzieci i te szeroko otwarte, pełne radosnego zdziwienia oczy, kiedy pomocnicy przynosili ten prezent, który sobie zażyczyli.
- To przecież Golemiczna Lalka Tinny w Domku Wewnątrz Drzewa! - zapiszczała Fuksja na widok kartonowego pudełka z namalowanym obrazkiem przedstawiającym blondwłosą lalkę i stylizowany domek wraz z zestawem akcesoriów - Taką właśnie sobie zażyczyłam!!
To działało za każdym razem.
- Musiałaś być naprawdę bardzo grzeczna! - gromadka dzieci zebrała się dookoła Nikołaja, patrząc na prezent, jaki miała dostać Fuksja. Niektóre otwierały usta w bezgłośnym "łał", inne po prostu patrzyły na swojego roześmianego idola w najlepszym wydaniu - Dostaniesz go, jak tylko twój tata podpisze odpowiednie dokumenty i złoży skromny datek u Pomocnika Sotherbee.
Nikołaj wskazał na niskiego jegomościa z czerwonym noskiem siedzącego za biurkiem w pobliżu drzwi wejściowych. Patrzył się już na ojca Fuksji, w rękach ściskając formularze.
- Fuksjo... - mężczyzna rzekł półgłosem, choć i tak wszyscy go świetnie słyszeli w kłopotliwej ciszy, jaka nagle zapadła. - Czy wiesz ile kosztuje ta zabawka? Nie stać nas na...
Wśród dzieci przeszło westchnięcie przerażenia, a oczy Fuksji w jednej chwili wypełniły się łzami. Nikołajowi było przykro faceta, bo wiedział doskonale, że jego trud jest zupełnie daremny
- Nie płacz Fuksjo, nie płacz! - Nikołaj pogłaskał po główce dziewczynkę, która skryła zapłakaną twarz w dłoniach - Tatuś na pewno tylko sobie tak żartuje. Przecież byłaś grzeczna, a każdy kochający rodzic chce, aby jego dzieci miały wszystko to, co zapragną. Tatuś na pewno cię kocha, prawda?
Nikołaj zerknął znad głowy wtulonej dziewczynki na jej ojca, na chwile zmieniając swój typowy, radosny uśmiech na szyderczy uśmieszek. Z satysfakcją patrzył jak szybko mężczyzna pęka pod spojrzeniami dziesiątek dzieci i rodziców, które w tej jednej chwili uznały go za potwora. Ojciec nie mógł długo znieść widoku płaczącej córki.
- No dobrze już, dobrze kochanie, kupimy ci ten domek.... - zebrana gromadka dzieci odetchnęła z ulgą, Fuksja zaś zeskoczyła z kolan Nikołaja i wtuliła się w nogi ojca.
- Kocham cię tatku! - zapiszczała, wycierając załzawione oczy w materiałową kamizelkę rodzica.
- Ja ciebie też, kochanie - odrzekł wąsacz, odwracając się i powoli idąc w kierunku cierpliwie czekającego Sotherbee.
- Wesołych Świąt Fuksjo! - krzyknął za nią Nikołaj, w myślach powtarzając sobie jak bardzo kocha tą pracę.
- Wesołych Świąt Nikołaju! - odkrzyknęła roześmiana już dziewczynka, skacząca radośnie wokół większej od siebie paczki z prezentem.
- Ho ho ho! - zaśmiał się rubasznie Święty, poprawiając zamocowaną na zupełnie niewidocznych zaczepach sztuczną brodę. Dzieci wpatrywały się w niego z szerokimi uśmiechami.
- Kto następny? - zapytał, wypatrując kolejne dziecko, które miał właśnie bardzo uszczęśliwić.
Komentarze (2)
Dodaj komentarz
Wpisz treść komentarza w opowiednim polu. Pamiętaj, że HTML jest niedozwolony.
Niezarejestrowani użytkownicy uzupełniają również pole autora.
Konieczna jest również weryfikacja niezalogowanych użytkowników.
Wypowiedzi obraźliwe, infantylne oraz nie na temat będą moderowane - pisząc postaraj się zwiększyć wartość dyskusji.