Informacja
Ten artykuł wymaga edycji, aby być zgodnym z nowymi zasadami SquareZone. Obecna wersja zostanie wkrótce dostosowana do standardów.
„Stałem sam, pośrodku pustyni. Został mi już tylko 1 Medium Life Potion. Ech... Nie należało go kupować za ostatnie pieniądze i teleportować się tutaj... Nie mam pieniędzy na powrót do domu, nie mam pieniędzy, by dokupić chociaż jeszcze jeden. Cholera, muszę go zabić, po prostu muszę...!”
Ta recenzja miała być gotowa już kilka tygodni temu, ale jak to zwykle bywa – byłem bardzo zajęty, to nauką, spaniem, swymi nic niewartymi rozmyślaniami, ale przede wszystkim: graniem w Priston Tale. Nie będę ukrywał, dawno już żadna gra nie przykuła mnie do komputera na tak długi okres czasu . Z tego wstępu łatwo się domyśleć, co stanowi główną siłę napędową tej gry: grywalność.
„Czuję jak nadchodzi. Słyszę jego śmiech. Widzę jego miecz. Jest wielki, dwa razy większy ode mnie. Zaciskam ręce na mym Great Axe, w oczekiwaniu na najgorsze...”
Akcja Priston Tale, rozgrywa się na zapomnianym przez bogów kontynencie Priston, parę wieków od zakończenia jednej z największych wojen, jakie miały tam miejsce. Nikt już nie pamięta, o co tak naprawdę poszło, jednak zdewastowany świat nie pozwala o niej zapomnieć. Wojna, Wojna Bogów. Gdy się skończyła, ludzkość została pozbawiona wszystkiego co osiągnęła: jedynie ruiny majestatycznych budowli, przypominają jej mieszkańcom o dawnej potędze. Ci, którzy ocaleli, podzielili się na dwa plemiona: Tempskeron i Morion. Ci pierwsi wierzyli w siłę swego umysłu, a jeszcze bardziej, w siłę swych mięśni. Postawili na technologię i walkę. Drudzy zaś, to urodzeni magowie, dla których moralność i religia jednym się stała. Tempskeroni wierzyli, że zostali stworzeni przez dwóch potężnych bogów i są spadkobiercami ludzi, którzy brali udział w Wojnie Bogów. Osiedlili się oni na południowej części kontynentu, zbudowali potężne miasto Ricarten, które swym wykonaniem przypominało średniowieczne budowle. Morioni zaś, zajęli północną część, gdzie powołali do życia Phillali – miasto, które zostało stworzone za pomocą potężnej magii, gdyż unosi się ono w powietrzu. Przez wieki oba plemiona rozwijały swą kulturę i obyczaje, zapominając o sobie, jednak nigdy nie osiągnęły tego, co kiedyś ich przodkowie. Ostatnio na niebie obydwa plemiona zaobserwowały przedziwne zmiany. Najwięksi uczeni zastanawiali się co to może oznaczać. W końcu, po wielu miesiącach, odkryli prawdę – dawno zapomniana przepowiednia, głosiła, że kontynent Priston jeszcze raz nawiedzi zło, lecz tym razem znacznie potężniejsze. Tempskeroni byli pierwszymi, którzy podjęli walkę z siłami ciemności, lecz wiedzieli, że sami nie dadzą rady. Wyruszyli oni na poszukiwanie tajemniczego plemienia, które mogło i było w stanie im pomóc: Morioni. Teraz obie nacje walczą o to, by nie dopuścić do ponownego upadku Priston...
„Biegnie do mnie, ten cham do mnie biegnie! Kurcze, czy on czuje mój strach, czy moje podekscytowanie? Jestem Warriorem, który stanie się pewnego dnia jednym z najpotężniejszych jacy chodzili po tej ziemi! No chodź tutaj!”
Po ściągnięciu klienta gry, który waży 541 MB i patcha do niego - 2 MB, przystąpiłem do instalacji. Trochę ona trwa, więc w międzyczasie radziłbym co poniektórym zrobić sobie kawę/herbatę. Po pomyślnym zainstalowaniu gry, następuje jej uruchomienie, konfiguracja łącza internetowego i jakości grafiki, a potem czekanie jakiś 2-5 minutek na ściągnięcie kolejnych patchy, mających na celu zabezpieczenie gry. Potem pozostaje już tylko rejestracja na oficjalnej stronie, uwierzytelnienie konta i możemy zaczynać. Na początku wybieramy główny serwer, na którym umieszczona zostanie nasza postać, później podserwer, na którym rozpoczniemy główna zabawę. Po uruchomieniu Priston Tale wita nas bardzo klimatyczna muzyka , wybór bohatera i walka o wolność Priston. Klasę naszej postaci wybieramy z pośród Tempskeron i Morion. Do dyspozycji tych pierwszych oddano: silnego Fightera, odpornego na ciosy Mechanica, zwinną Archerke i przeszywającego swym wzrokiem Pikemana. Morioni zaś składają się z: odważnego i niebezpiecznego Knighta, pięknej i atakującej z dystansu Atlanty, bogobojnej Priesstes i czarującego Maga. Osobiście wybrałem Fightera, gdyż podoba mi się jego przydatność ofensywna i defensywna, jak i niezłe statystyki do gry solo.
„Jego wielki miecz starł się z moim toporem, omal mnie nie przewracając na ziemi. Na szczęście te miesiące treningu w najbardziej ekstremalnych częściach Oasis na coś się przydały. Tylko, że wtedy byłem razem z przyjaciółmi, którzy mi pomogli w najtrudniejszych chwilach, a teraz jestem tu sam...”
W zależności od tego kogo wybraliśmy, przedstawiciele Tempkseron lądują w mieście Ricarten, zaś Morioni w Phillai. Na początek radzę się przez parę pierwszych minut powłóczyć po mieście, by rozeznać się trochę po okolicy, a gdy będziemy gotowi, wyruszamy na łowy. Walka w Priston Tale jest skonstruowana miło, łatwo i przyjemnie: gdy tylko zauważymy wroga, atakujemy go trzymając lewy przycisk myszki , a nasz bohater zrobi swoje. Każda postać, może ewoluować, to znaczy, że oprócz tzw lvl up, zmienia swą klasę postaci. I tak dla Fightera jest to kolejno: Fighter, Warrior, Champion, Immortal Warrior. By wskoczyć o klasę wyżej, należy ukończyć questa, który zleca nam nasz nauczyciel. Od 10 lvl możemy uczyć się technik specjalnych dostępnych tylko dla naszej klasy, zaś od 40 lvl i po uzbieraniu skromnej sumki 500k możemy utworzyć nasz własny, niepowtarzalny klan, do którego możemy zaprosić kolegów, bądź innych graczy, a potem śmiało brać udział w turnieju Survive or Die , organizowanym w tajemniczym mieście Navisko. Zanim jednak to nastąpi, miną długie i w większej mierze przyjemne godziny, które spędzicie przed monitorem z herbatą i chipsami. W większej mierze, Priston Tale skupia się tylko na walce – z zabitych potworów wypadają różne przedmioty, które później możemy sprzedać innym graczom bądź NPC. Czasem dostaniemy tzw. sheltomy – są to „kamyki”, które możemy wykorzystać do gemming, bądź agingu, a które polegają na polepszeniu parametrów naszej zbroi/broni/czegoś tam jeszcze. Najlepsze jednak jest to jak z czasem z żółtodzioba stanie się postacią szanowaną, z super sprzętem i kupą kasy. Lecz zanim do tego dojdzie, przyjdzie wam się zmierzyć z innymi graczami, którzy będą wam uprzykrzać życie jak tylko mogą , czy użerać się z tym serwerem, na który nie możecie się załogować, czy masą recconectów.
„Z całych sił go odepchnąłem, lecz ten nadal się śmieje. Zaczyna mnie to wkurzać. Cholera, jak ja mogłem nie zauważyć jego miecza?! Mój bark...”
Od strony graficznej, gra jest po prostu... Nie, nie urzekająca, czy wspaniała, jest po prostu baśniowa. Całość silnie stylizowana jest na styl mangi/anime, co niektórym przypadnie bardzo do gustu , a inni będą się od niej trzymać z daleka. Jednego grafice nie można odmówić – klimatu. Ricarten czy Phillai, mają swój własny, niepowtarzalny styl. Południowa część kontynentu to silnie zagęszczony las, w którym przesiadują takie potworności jak Hobgoblin, Hopy czy niebieski, jednooki Cyclop. Widzimy w nim miasta poruszające się na wietrze, czy spokojnie, wprost leniwie płynącą w oddali rzekę. Podczas walki zaś i maksymalnym przybliżeniu kamery widzimy jak nasza postać używa bardzo fajnie zaminowanej techniki. Weźmy chociażby taki Rage of Zechram - nasza postać wyskakuje wysoko w górę, co świetnie wygląda z oburęcznym toporem, zsyłając na naszego wroga falę ognia. Jak dla mnie bomba. Na południu zaś, również przeważa roślinność, ale całość jest stylizowana na okres jesienny – a podczas walki jest to szalenie klimatyczne. Szkoda, ze liście nie spadają na ziemię. Na wschodzie kontynentu, przyjdzie nam się przedzierać przez rozpaloną pustynię, na której widzimy ruiny jakieś potężnej cywilizacji. Czemu upadła, co się tutaj stało? Nie wiemy, lecz przyjemnie się tutaj walczy. Gdy wejdziemy do podziemi, na zawsze możemy się pożegnać z promieniami słonecznymi a przywitać czarną śmierć.
„Robi mi się czarno przed oczyma, czuję, jak krew upływa z mego ciała. Lecz nadal słyszę jego śmiech i dźwięk żelaza. Nic już nie czuję, ale dalej walczę. Mój topór podnosi się, chce mu zadać cios, lecz chybiam...”
Trochę gorzej sprawa ma się z muzyką. Nie chodzi o to, że jest tu ona zła, co to to nie. Po prostu te 8 głównych utworów muzycznych ciężko nazwać porządnym soundtrackiem. Zdaję sobie sprawę, że gdyby twórcy się bardziej wysilili, to sam klient liczyłby z 1 giga, ale do cholery – żeby przy niej zasnąć?! Na szczęście jest sposób, by ją wyłączyć i zapuścić sobie coś mocniejszego. Odgłosy zaś dobrane są nad wyraz dobrze , ale i tu mam pewne zastrzeżenia. Otóż postaci jest 8, z czego możemy dla każdej wybrać po trzy twarze, lecz ich głosy są identyczne. Jak ujemnie to wpływa na grę, tego chyba tłumaczyć nie trzeba .
„Potion! Mam przecież potion! Szybko odskakuję od niego, ostatkiem sił sięgam po tę małą, niepozorną buteleczkę. Tak, czuję jak ta czerwona substancja wypełnia mi wszystkie części ciała, czuję, że żyję. Widzę go, jak znowu na mnie naciera, lecz tym razem, to ja go pokonam.”
Piszę tak i piszę, że jeszcze niektórzy pomyślą, że ta gra nie ma wad. Niestety ma, ale raczej to nie wina samej gry. Na przykład brakuje mi tu silnego zaplecza fabularnego. Wiem, że w takich produkcjach odgrywa ona drugorzędna rolę, ale chciałbym wiedzieć, że trenuję swą postać do naprawdę wielkiej wojny, a nie na wycieczkę, na której nic ciekawego się nie dzieje. Kolejnym wkurzającym minusem jest serwer. Czasami możemy grać bezproblemowo nawet 10 godzin non stop, a czasami jest tak, że wyrzuca nas z gry po 10 minutach . Gra działa tylko online, co jak dla mnie, jest wadą – chciałbym się dostać do SoD kiedyś, albo nabić lvl w ciszy i spokoju, nie będąc narażonym na KS, looterów , czy ciągłe r/c, dzięki którym potwory mnie biją, a ja nie mogę im oddać. Największa zmora tej gry to nie lagi, czy ciągłe d/c , ale sami gracze. Nie dość, że co poniektórzy mogą cię okraść gdy z nimi handlujesz, to jeszcze swoją głupotą przeraziliby nawet i kompletnego głupka.
„Czuję, jak złość we mnie rośnie... Znowu się starliśmy, ale teraz jestem w pełni sił. Zechramie, użycz mi swej mocy! Wybijam się w powietrze, trzymając Great Axe w jednej ręce, a me uderzenie sprowadza na mego wroga ból i cierpienie. Widzę jak ogień go pochłania, jak go pożera... W końcu... Bezpieczny.”
Pomimo tych wszystkich wad Priston Tale jest grą, która wielu z was może przykuć do komputera na dłuuugie godziny. Na początku wydaje się kolejna MMORPG hack and slash, ale później... Dalej nim jest. Po prostu grywalność stara się nam wmówić, że to coś więcej, że kontynent Priston naprawdę nawiedza wszechpotężne zło, a my jesteśmy jego ostatnią deską ratunku. Później następuje nuda, wyłączenie gry, ale zapewniam, że szybko do niej powrócicie. A skoro o tym mowa...
„Żegnaj Vego Dermirze. Dobra, zobaczmy co z ciebie wypadło... Transparo?! Przecież ja to sprzedam przynajmniej za 1 milion! Starczy mi i na powrót do domu, jak i na potiony, a może nawet i na nowy topór!”
Ocena ogólna – 8- / 10
Plusy:
- system walki
- klasy postaci
- żywotność gry
- grywalność
- grafika
Minusy:
- muzyka
- lagi
- słabe zabezpieczenia
- brak wsparcia ze strony adminów
- inni gracze
Komentarze (1)
Dodaj komentarz
Wpisz treść komentarza w opowiednim polu. Pamiętaj, że HTML jest niedozwolony.
Niezarejestrowani użytkownicy uzupełniają również pole autora.
Konieczna jest również weryfikacja niezalogowanych użytkowników.
Wypowiedzi obraźliwe, infantylne oraz nie na temat będą moderowane - pisząc postaraj się zwiększyć wartość dyskusji.