Część pierwsza - 65,000,000 B.C.- ty gadać?
Więc od początku - rodzimy się w jakieś wiosce, dużo jemy, dużo pijemy, od czasu do czasu komuś łeb rozwalamy i przeżywamy romans co się zowie. Przynajmniej w wielkim skrócie. Tak naprawdę, to najpierw trzeba się urodzić. Dobra, tylko jak w takim razie, przebiegał tam romans, czyli zapoznanie przeciwnych płci w celu zbadania odmienności gatunkowej?
Pewien stereotyp głosi, że w łeb i po robocie. Hmm... Do niewątpliwych plusów tego rozwiązania, należy zaliczyć fakt prostoty wykonania i takiej samej skuteczności. Nie trzeba się za nimi uganiać, zapraszać na potańcówki, uczyć się gry na bębnach by im zaimponować, ani tym bardziej - polować na zagrożone gatunki w celu zrobienia z ich skóry futer albo naszyjników. Dbajmy o środowisko naturalne!
Lecz niestety są minusy: wymagana jest ogromna precyzja uderzenia, by ogłuszyć, ale nie zabić. Przecież, trup ściele się gęsto, ale to nie oznacza, że akurat i u nas tak być musi. W końcu co będzie, jeśli wybranka naszego serca dozna skromnego upośledzenia umysłowego.
Że co? "Zamoczyć, zapłodzić, urodzić"? A o obiedzie, waćpan pomyślał? Wyobraźmy sobie taką oto sytuacje - przychodzimy zmęczeni z polowania na mamuta, cali upaprani w błocie, poobijani i z podniesionym ciśnieniem po "krótkiej" kłótni nad podziałem mięsa, a tu co? Nic. Dosłownie nic - małżonka siedzi sobie jak paralityczka, nie ma kto bachora nakarmić, a do tego - musisz ich utrzymywać.
Jak by to wyglądało, gdybyś je porzucił gdzieś w lesie? Mało tego - jeśli przesadzisz z siłą i ją zabijesz... Wyrzuty sumienia nie dadzą ci żyć. A mogło być tak pięknie - świeżutkie mięso (takie soczyste, takie bogate, takie smaczne!) wypiekane razem ze świeżymi owocami, które nadającemu niepowtarzalny smak i urok, popijasz wyciągiem z kokosów, przyprawionego szczyptą słodkiego nektaru z pomarańczy.
A tak? Osąd - w końcu zabiłeś, a jak wiadomo - śmierć za śmierć. Więc... Nie ma lekko, oj nie ma. Trzeba się jednak wybrać na zakupy. I tu pojawia się następny problem - ten cholerny, mały, wredny a do tego wścibski kupiec żąda od nas trzech, nie dwóch, czy chociażby jednego (akurat tyle mamy, ale to pikuś) Horn, w zamian za Feather jakiegoś rzadkiego ptaka (przynajmniej to nam próbuje wcisnąć).
Ech... To może być nawet z kupra koguta, ale nasza dziewczyna się na tym nie zna, więc... Zakładamy hełm z liści eukaliptusa, zbroję z tychże samych, lecz wzmocnionych "czymś kleistym i śmierdzącym" (modlisz się do jednego z 20 bogów, by nie było to gówno jakiego nietoperza), po czym bierzesz swoją cenną maczugę owijaną super extra, świetnie przylegającymi do dłońmi liśćmi (a to na wypadek, by przez przypadek - nie spadła ci ona na nogę) i na łowy.
Hm... Od czego by tu zacząć? Szukać ptaka, czy rogu? Hm.... Po około godzinie rozmyślań, dochodzisz do jakże ważnego wniosku: ptak lata, my nie. Postanowione! Pełen zapału, wyruszasz na niebezpieczną, mrożącą krew w żyłach przygodę. Co cię czeka? Przegrana, śmierć i życie w muzeum jako eksponat, czy chwała i twa miłość? Po godzinie skradania i wypatrywania swej zdobyczy w 30 stopniowym upale, widzisz ich: duże stado soczystego mię... Znaczy się rogów.
Każdy z nich jest groźny i niebezpieczny. Nieopodal zauważasz zarośla, wprost idealne na zasadzkę. Uśmiechasz się w duchu, wyobrażając sobie śliczne piersi swej dziewczyny (odwaga panie, odwaga!), by po chwili, delikatnie, na paluszkach się w nich zaczaić. Cholera! Wdepnąłeś w gówno... Przynajmniej tak ci się wydaje: jest to coś ciepłego i śmierdzącego i dziwnie brązowego. Nic to - trzeba się poświęcać, przecież nagroda nam to wszystko wynagrodzi (zbereźne myśli - na odwagę, odwagę!).
Czekasz, śmierdzisz, odpędzasz od siebie muchy, komary wielkości twego palca... W końcu! Widzisz, jak podchodzi do ciebie jeden z osobników. Zaciskasz coraz mocniej swe ręce na tym starym, poczciwym kawałku drewna... Szybko wyskakujesz z zarośli, walisz z całych swych sił mu w łeb, jakimś cudem odrąbujesz mu róg i zaczynasz uciekać w blasku chwały.
Ale niestety - wywaliłeś się, po czym zaczynasz się toczyć, mając nadzieję, że przeżyjesz najazd wściekłych rogaczy. W końcu się zatrzymałeś się. Wstajesz, cały obolały, śmierdzący i pokąsany. Czujesz, jak adrenalina pulsuje w twych żyłach. Rozglądasz się. Spadłeś z urwiska, a wokoło ciebie pełno kości i rogów.
Jakby cmentarz... CMENTARZ?! Bierzesz jeden, dwa... Cztery rogi na wszelki wypadek, po czym zaczyna się mozolna wspinaczka. Wyobrażasz sobie jakbyś robił TO, potem TAMTO (odwaga!). Wracasz do wioski z nadzieją, iż twa ukochana doceni twój trud. Odstawiasz sprzęt, ubierasz się w "spódniczkę" z liści, od razu kierując swe kroki do kupca.
Dziwnie na ciebie patrzy, ale co tam: masz, już MASZ! Chwila, moment: coś ci tu śmierdzi. Po parogodzinnej wizycie w jeziorze, szybkim krokiem idziesz do niej: dziewczyny o wielkim sercu i małym staniku (odwaga, odwaga!). Noc, księżyc, jego pełnia. Idealnie. Wręczasz jej pióra, ona rzuca ci się na szyję i...
Po 10 miesiącach znoszenia jej "okresów" przejściowych, gotowania dla niej i spełniania każdej jej zachcianki, zaczyna się.... Będziesz ojcem! Ta myśl cię przytłacza, lecz wypełnia cię ona optymizmem: ona i jej wielkie cy (odwaga!)... miłość i on - twój potomek.
Przekazujesz mu całą swą wiedzę, patrząc na jego wzloty (mały spryciarz: wspiął się na dach i udaje ptaka - dziękujesz bogom za swój refleks) i upadki (wywrócił się o tą belkę, którą obiecałeś sprzątnąć miesiąc temu). Teraz nadchodzi jego kolej na miłość...
Starzejesz się, twa wybranka też - twój umysł ogarniając wspomnienia o dobrym, soczystym jedzeniu (nie masz zębów), przygodach (do dziś pamiętasz zapach tego... brązowego czegoś) i jej jędrnych (...) podkładów miłości. Umierasz z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Chowają cię na cmentarzu, jako "Dobry syn, dobry ojciec, dobry mąż".
Swoją drogą
Ioka Village, czyli zapadła dziura z jej prehistorycznymi mieszkańcami. Ale to mój dom, miejsce, w którym się urodziłem i do którego wrócę, gdy umrę. W wiosce znajdują się jak na razie cztery domy, wieża strażnicza, czy raczej - "coś dużego jak drzewo, z człowiekiem w środku".
Mieliśmy wodza, ale zmarł - nie wiadomo, czy ze starości, czy też z powodu coraz częstszych ataków tych wrednych jaszczurek, którym przewodzi najmądrzejszy z nich Azala. Ta... Chyba tylko dlatego, że wie, czym jest strój. Mówię ci - atakują nas ciągle - idziesz sobie na polowanie, a za chwilę zaczynasz nierówną grę o własne przetrwania. Trzeba z tym skończyć, ale co możemy zrobić?
Tylko nasz aktualny wódz ma jakąkolwiek szansę... Ayla - piękna, silna... Lecz za słaba. Jeśli ktoś równie potężny jak ona nam nie pomoże - czarno to widzę, ale tanio swej skóry nie sprzedam. Chociaż - może nie będę musiał. Zjawili się u nas obcy, też ludzie, lecz... Hmm... Gdy my walczymy maczugami, to oni jakąś nieznaną mi bronią.
Jeden z nich ma coś świecącego, bardzo ostrego. Z tego co usłyszałem.... Kajfana? Nie pamiętam, lecz czegoś podobnego jeszcze nigdy nie widziałem.... A muszę ci rzecz, że wiele w swym życiu widziałem, oj wiele. Wydaje mi się, że Ayla coś czuje do jednego z nich... W każdym razie - już nie pamiętam, kiedy ostatnio wyprawiła dość sporą ucztę, z tyloma talerzami tak przepysznej zupy.
Mieszkańcy wioski darzą ich całkiem sporą sympatią, jedynie Kino obserwuje całą sytuację z dystansu. Jak mnie o to zapytał, to on chyba coś czuje do Ayli... Ale to tylko gadanie. A widziałeś może tę czerwoną gwiazdę? Mówię ci, jak ogień, tylko - groźniejszy. Mówię ci przybyszu - nadchodzą wielkie zmiany...
Przemyślenia
Lecz czy chcielibyście tu żyć? Ta era ma wiele do zaoferowania, lecz też może nam wiele odebrać. Wojna z jaszczurami porządnie osłabiła tamtejszą społeczność. Każdy się boi o swe życie... Dzieci boją się wyjść poza wioskę, gdyż mogą zostać zaatakowane. Nigdzie nie jest spokojnie, nigdzie nie można się ukryć.
Trzeba walczyć! Ale ile można? Nie jesteście zmęczeni? Chcemy pokoju, chcemy żyć... Prawo silniejszego: słaby ginie, lub jest wykorzystywany. Lecz... Czy mamy prawo walczyć o nas, nasze rodziny, kosztem drugich istot? One też chcą żyć! Fakt, różnimy się pod wieloma względami, lecz jest taka jedna, która łączy mnie, ciebie, nasze dzieci, rodziny - chęć do życia.
Jaszczury walczą z powodu pychy i strachu. Nie chcą nas zaakceptować, gdyż: byli tu po prostu pierwsi. Przez tysiące lat władali tą krainą, patrząc na nas z góry, widząc nasz rozwój: jak powoli z małp przeistaczamy się w to, czym jesteśmy dziś. Byli tu pierwsi, co daję im już wystarczający powód, by walczyć.
Mówisz, że możemy żyć razem, w pokoju? Może... Nie... Za szybko się rozwijamy: dlatego rozpoczęli z nami wojnę. Nie szanujemy przyrody, natury w samej sobie, mimo, iż to ona dała nam życie i dom. Tylko wiedza, tylko przeżycie. Zabijemy, by żyć, oni by przetrwać i bronić, ale nie siebie - lecz natury. Wycinamy lasy, palimy drzewa... To boli. Może nasze postępowanie wynika z faktu, iż nie żyjemy tak długo jak oni?
Matka Ziemia - taka piękna, taka niebezpieczna.. Czemu nie możemy żyć w zgodzie? Czy naprawdę nie ma rozwiązania? Pomyślmy: jemy więcej, jest nas więcej, wszystkiego musimy mieć więcej niż oni. Ale czemu w takim razie nie wymordowali nas wcześniej, tylko dopiero teraz? Nie wiedzieli, że staniemy się tacy. W końcu - byliśmy tylko małpami, nieszkodliwymi - stanowiliśmy część Ziemi, część natury. Lecz ewoluowaliśmy. Prawo silniejszego - prawo natury. Okrutne prawo...
Sedno
Więc... Jak by się żyło w jednej z epok Chrono Trigger? Zależy, co kto lubi. Dla mięśniaków, posiadających olbrzymią wiarę we własne siły - raj. Niezapomniane walki z jaszczurami, niezapomniane granie na bębnie i przede wszystkim - walka o pożywienie i z własnymi słabościami.
Idealne miejsce dla indywidualistów i zboczeńców. Jakby nie patrzeć - stroje są szalenie kuszące, oczywiście, jeśli jesteś płcią brzydką, ale i piękna nie powinna żałować swojej decyzji. A co w takim razie mają tu do roboty? Wszystko! Tylko pomyślcie - to zacofana ruina, gdzie nic nie jest powiedziane, czy napisane.
Możecie w spokoju pracować, być twórcami największych odkryć tego świata! Takie proste, lecz jednocześnie szalenie zaawansowane, czyli koło! Wozy, później wyścigowe, rowery itd. Możliwości są praktycznie nieograniczone. Fakt, że mało jest dostępnych narzędzi, bardzo pomocnych, ale czy to nie jest następny plus? W końcu - jeśli chcesz coś zrobić dobrze, zrób to sam.
Jedynym poważnym mankamentem jest klimat - gorąco (opalenizna nie będzie problemem), duszno, parno, komarów macie za darmo. No i jeszcze pożywienie. Nie wiem jak wy, ale osobiście nie lubię, gdy muszę się uganiać za moim obiadem. Wybór należy do was - lecz... LaVos - narodziny...
Plusy:
- żadnych problemów z opalenizną - mały stanik płci pięknej - wyrób mięśni - śliczny krajobraz - rozwija kreatywność
Minusy:
- coś mi tu śmierdzi - bieganie za żarciem?! - 20 bogów - jaszczurki
Komentarze (3)
Dodaj komentarz
Wpisz treść komentarza w opowiednim polu. Pamiętaj, że HTML jest niedozwolony.
Niezarejestrowani użytkownicy uzupełniają również pole autora.
Konieczna jest również weryfikacja niezalogowanych użytkowników.
Wypowiedzi obraźliwe, infantylne oraz nie na temat będą moderowane - pisząc postaraj się zwiększyć wartość dyskusji.